- Rejestracja
- Lis 24, 2012
- Postów
- 1,359
- Buchów
- 534
- Odznaki
- 2
Siemaneczko! Harvest na całego... Nie ma czasu, ani głowy zająć się aktualizacją. :harvest::harvest::harvest:
Ilość w tym roku mnie niezwykle zaskoczyła, już pobiłem swój rekord, a był malutki, bo jakieś 200g. Dawno nie porwałem się na sezonówki, a automaty były w trymie do ogarnięcia, a teraz przy tych sezonówkach to zdycham. Wręcz fizycznie nie jestem w stanie tego wszystkiego wytrymować (trymuje tylko na spocie, bo w domu za bardzo ***ie, więc mam ograniczony czas przez krótkość dnia), nie wiem czy zdążę przed plechą i przymrozkami, no szok. Plechy nie jest dużo, topy mocno zbite, ciężkie po wysuszeniu (sądziłem, że będzie z pierwszej małej ścinki ze 40g, a wyszło na wadze prawie dwa razy więcej. Nigdy nie miałem tak dobrej jakości zbioru. Aby jakoś się uporać z suszeniem zrobiłem suszarnie w szafce, bo domownicy nie mogą się o niczym dowiedzieć. Tyle chaotycznego wstępu, lecimy ze zdjęciami!
Zdjęcia z 1 października (robione przed zbiorem jeszcze, a później 2,5h trymowania):
LST zrobiło swoje i powstało setki topków dobrze doświetlonych. Maskowanie spota w październiku się wręcz polepszyło, bo trawy zaczęły plonować i zasłoniły nisko wytrenowane rośliny - no spot marzenie! Trymować staram się jak najdokładniej, jednak czas mnie też goni.
Kolejne zdjęcia z 7 października (5 godzin trymowania na spocie):
Ten top przy nożyczkach to Green Poison, stworzyła takie dość liściaste brązowe główne topy, jednak w środku twarde jak skała. Nie wiem może już jedzenia im zabrakło, bo ostatnio podlewane były 11 września, jednak cieszę się, bo palenie będzie czyściutkie. Na ostatnim zdjęciu suszarnia - siatka na krety, dwa wentylatory, pochłaniacz wilgoci + dwie poduszki pochłaniające wilgoć. Topy cholernie tracą wielkość po wysuszeniu, ale waga zaskakuje.
Zostało miejsca w suszarni więc pojechałem 9 października jeszcze (2h trymowania):
Zostało jeszcze tego bardzo dużo. Nie wiem czy dam rade to wszystko jakoś ogarnąć, ale jak tak to wyjdzie 500g palenie jak nic, albo nawet sporo lepiej. Jakby nie wyśmienita pogoda, to było by fatalnie, a tak sądzę, że jakoś sobie poradzę.
Na koniec susz, tym razem kupiłem saszetki Integra Boost 55%, żeby nie przesuszyć ziółka. Fajna sprawa, bo utrzymuje cały czas 55% wilgotności przez co curing zachodzi w idealnych warunkach, wcześniej zawsze przesuszałem zioło z obawy na pleśń, przez co traciło zapach i swoje walory. Susz świetnej jakości, jestem prze zadowolony!!!
Nabiłem wczoraj do waporyzatora Northern Passion i niesamowita moc indicy, aż mnie osłupiło, ale tak przyjemnie. Skupienie, a zarazem upojenie | Bardzo powolny upływ czasu | Niesamowita przyjemność z jedzenia | Soczysta przy wapowaniu, ale przez to dusząca (jednak dopiero zaczął się curing), a kaszel bardziej przez THC. Bardzo zdrowo czułem się w tym stanie jakby organizm był jednością jak nigdy wcześniej, zero negatywnych odczuć, tylko zasnąłem na parę godzin nawet nie wiem kiedy. Dziś potestuję jeszcze Green Poison, z kumplem już paliłem czyściocha i ciekawe zaburzenie przestrzeni daje (tzn. zwraca się uwagę na sporo szczegółów, których wcześniej się nie dostrzegało i przez to ma się poczucie, że jest się w innym miejscu), fajnie się po tym gadało. Ogólnie dawno nie paliłem zioła, które by mnie zaskoczyło czymś nowym, a te sezonówki, są jakby bardziej kompletną marihuaną.
To tyle na dzisiaj, pisałem szybko, więc za błędy przepraszam, ale mam nadzieję, że w miarę opisałem sytuacje, a dzieje się dużo. Weekend zapowiada mi się z nożyczkami w rękach, bo druga partia się już dosusza, chyba muszę pomyśleć o jakiejś drugiej suszarni, bo inaczej nie zdążę. Z pierwszej partii wyszło 75g, z drugiej będzie chyba ze 200, a tu jeszcze tyle na drzewach... W zasadzie nie ma co narzekać, trzeba dotrwać do końca i tyle, a sezon ciężki, ale udany, a to najważniejsze.
Jak macie pytania do zdjęć, albo do czegoś to pisać! Pozdro! Nara!
Ilość w tym roku mnie niezwykle zaskoczyła, już pobiłem swój rekord, a był malutki, bo jakieś 200g. Dawno nie porwałem się na sezonówki, a automaty były w trymie do ogarnięcia, a teraz przy tych sezonówkach to zdycham. Wręcz fizycznie nie jestem w stanie tego wszystkiego wytrymować (trymuje tylko na spocie, bo w domu za bardzo ***ie, więc mam ograniczony czas przez krótkość dnia), nie wiem czy zdążę przed plechą i przymrozkami, no szok. Plechy nie jest dużo, topy mocno zbite, ciężkie po wysuszeniu (sądziłem, że będzie z pierwszej małej ścinki ze 40g, a wyszło na wadze prawie dwa razy więcej. Nigdy nie miałem tak dobrej jakości zbioru. Aby jakoś się uporać z suszeniem zrobiłem suszarnie w szafce, bo domownicy nie mogą się o niczym dowiedzieć. Tyle chaotycznego wstępu, lecimy ze zdjęciami!
Zdjęcia z 1 października (robione przed zbiorem jeszcze, a później 2,5h trymowania):
LST zrobiło swoje i powstało setki topków dobrze doświetlonych. Maskowanie spota w październiku się wręcz polepszyło, bo trawy zaczęły plonować i zasłoniły nisko wytrenowane rośliny - no spot marzenie! Trymować staram się jak najdokładniej, jednak czas mnie też goni.
Kolejne zdjęcia z 7 października (5 godzin trymowania na spocie):
Ten top przy nożyczkach to Green Poison, stworzyła takie dość liściaste brązowe główne topy, jednak w środku twarde jak skała. Nie wiem może już jedzenia im zabrakło, bo ostatnio podlewane były 11 września, jednak cieszę się, bo palenie będzie czyściutkie. Na ostatnim zdjęciu suszarnia - siatka na krety, dwa wentylatory, pochłaniacz wilgoci + dwie poduszki pochłaniające wilgoć. Topy cholernie tracą wielkość po wysuszeniu, ale waga zaskakuje.
Zostało miejsca w suszarni więc pojechałem 9 października jeszcze (2h trymowania):
Zostało jeszcze tego bardzo dużo. Nie wiem czy dam rade to wszystko jakoś ogarnąć, ale jak tak to wyjdzie 500g palenie jak nic, albo nawet sporo lepiej. Jakby nie wyśmienita pogoda, to było by fatalnie, a tak sądzę, że jakoś sobie poradzę.
Na koniec susz, tym razem kupiłem saszetki Integra Boost 55%, żeby nie przesuszyć ziółka. Fajna sprawa, bo utrzymuje cały czas 55% wilgotności przez co curing zachodzi w idealnych warunkach, wcześniej zawsze przesuszałem zioło z obawy na pleśń, przez co traciło zapach i swoje walory. Susz świetnej jakości, jestem prze zadowolony!!!
Nabiłem wczoraj do waporyzatora Northern Passion i niesamowita moc indicy, aż mnie osłupiło, ale tak przyjemnie. Skupienie, a zarazem upojenie | Bardzo powolny upływ czasu | Niesamowita przyjemność z jedzenia | Soczysta przy wapowaniu, ale przez to dusząca (jednak dopiero zaczął się curing), a kaszel bardziej przez THC. Bardzo zdrowo czułem się w tym stanie jakby organizm był jednością jak nigdy wcześniej, zero negatywnych odczuć, tylko zasnąłem na parę godzin nawet nie wiem kiedy. Dziś potestuję jeszcze Green Poison, z kumplem już paliłem czyściocha i ciekawe zaburzenie przestrzeni daje (tzn. zwraca się uwagę na sporo szczegółów, których wcześniej się nie dostrzegało i przez to ma się poczucie, że jest się w innym miejscu), fajnie się po tym gadało. Ogólnie dawno nie paliłem zioła, które by mnie zaskoczyło czymś nowym, a te sezonówki, są jakby bardziej kompletną marihuaną.
To tyle na dzisiaj, pisałem szybko, więc za błędy przepraszam, ale mam nadzieję, że w miarę opisałem sytuacje, a dzieje się dużo. Weekend zapowiada mi się z nożyczkami w rękach, bo druga partia się już dosusza, chyba muszę pomyśleć o jakiejś drugiej suszarni, bo inaczej nie zdążę. Z pierwszej partii wyszło 75g, z drugiej będzie chyba ze 200, a tu jeszcze tyle na drzewach... W zasadzie nie ma co narzekać, trzeba dotrwać do końca i tyle, a sezon ciężki, ale udany, a to najważniejsze.
Jak macie pytania do zdjęć, albo do czegoś to pisać! Pozdro! Nara!