• Chcesz pomóc w rozwijaniu forum i naszej pasji? Zamieść link do Forum.Haszysz.com na swojej stronie, blogu, powiadom znajomych na forach lub w komentarzach

nasiona marihuany

Burdel - nigdy niepublikowany tekst mojego autorstwa.

Wyszukiwarka Forumowa:

DeepX

A fu!
Rejestracja
Gru 19, 2019
Postów
331
Buchów
40
W dwóch zdaniach wstępu - kiedyś miałem cholerne ciśnienie by, fabularyzować doświadczenia które spotkały mnie w czasach gdy biegałem po ulicy w dresie "nie hańbiąc się pracą" ale zawsze z kupą hajsu, gdy przebywałem w USA pracując na nielegalnej plantacji oraz gdy wróciłem po kilku latach do kraju jako nic nieznaczące zero.
Z uwagi, że mam problem z pewnością siebie to zostawiam tylko fragment do poczytania. Jeśli będzie pozytywny feedback to mam tego naprawdę sporo, gdyż content miał stanowić blog, który jednak nigdy nie powstał.

Z wiadomych względów część wydarzeń jest fabularyzowana, imiona i miejsca zmienione.

Pozdro :)

v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v v


Po powrocie do Polski z kilkuletniego pobytu w Stanach gdzie będąc już przesiąknięty bezpłciowym komercyjnym ziołem które zalewało ulice od Fresno do najdalszych piździchów Lakeshore, gdzie aż roiło się od plantacji jednej tak samo chujowej odmiany zioła, postanowiłem odkopać swojego BOXa. Nie za bardzo chciałem czekać z rozpoczęciem sadzenia. Nie żebym był niecierpliwy, po prostu paląc dziennie jakąś porcję towaru siedzenie o suchym pysku doprowadzało mnie do dużego dyskomfortu przede wszystkim psychicznego. Towar który mogłem kupić „z ulicy” mając poemigracyjne wygaszone kontakty sprawiał, że nawet to Kalifornijskie gówno o zapachu torfu i smaku (cholernej ptfu!) melasy wydawało się dobrym sortem. Aż żałowałem, że nie miałem możliwości zabrania chociaż małej działki ze sobą. Obawa przed zakazem wstępu do USA w razie przypału na lotnisku, podczas zielonej prohibicji w Kalifornii wzięła górę.



Z naszym krajem, być może mylnie, najbardziej klei mi się odmiana Critical. Pamiętam jak za małolata to właśnie Critical wyróżniał się wśród grup turystów z bogatszych krajów niż stojąca podpleśniałymi topami zachodniopomorska Polska.


ku**a jak na złość, większość polecanych seedbanków w rubryce „Dostępna ilość” wskazuje na brak towaru, opóźnione wysyłki czy inny out of stock. Szlag. Szukałem dalej, odrzucając coraz to bardziej podejrzane oferty na klepanych jak ze sztancy portalach ogłoszeniowych. W końcu na najbardziej popularnym portalu ogłoszeń lokalnych w kraju znalazłem kogoś kto oferował się z wieloma odmianami i po kontakcie telefonicznym nie miał problemu z tym, żeby spotkać się jeszcze tego samego dnia. Miejscowość oddalona niedaleko, piętnaście minut samochodem. I już stałem przed drzwiami chyba najohydniejszej kamienicy jaką w życiu widziałem. Poważnie, klatka schodowa przypominała niemiecki bunkier na który alianci zrzucili bombę z gównem, szczynami, niedopałkami i szczurami w roli ładunków kaskadowych. Powinienem już wtedy stamtąd spie****ać.


Drzwi wejściowe otworzyła mi niekompletnie ubrana dziewczyna, której wiek jeszcze bardziej utwierdził mnie w tym, że nie powinno mnie tu być, tym razem już na pewno. ku**a, powinienem spie****ać ale jednak już tu jestem, może będzie z tego jakiś deal bo jednak zaraz za tym powiedzmy sobie szczerze – dzieckiem, stała ciężka, wręcz dusząca mgła z podejrzewam jakiegoś kur***ko dużego bonga.
- Ty pewnie do Pawła, zaczekaj – usłyszałem.
Z mgły wyłonił się chudy chłopak o mocno zniszczonej twarzy, nienaturalnie jak na swój wiek.
- Ty po kulki? Mam ku**a nadzieje, że nie jesteś psem. Bo to co się dziś odpie****a to nie jest pie****ony wieczorek literacki z kawką i herbatką. Jakieś ostre narzędzia, broń, ku**a cokolwiek masz to zostaw w przedpokoju, potem sobie odbierzesz – zabrzmiał jak nastoletni raper próbując nawinąć czwórkę na jednym wdechu, pod koniec tego zdania nie wiedziałem, czy nie powinien dostać szota z dyspenzera tlenu takiego jak mają w karetkach pogotowia.
- Nic nie mam, tylko hajs na deal – odpowiedziałem, szczerze żałując takiego stanu rzeczy. Żałując ku**a bardzo, bo po przejściu przedpokoju zobaczyłem rzeźnię. Ubite ciężkim młotem całego wachlarzu używek bydła. I w tej rzeźni żadne ciele nie wyglądało jak chłopak który otworzył mi drzwi. Co on ku**a zgarnął tam całą ekipę z jakiejś podziemnej, nazistowskiej siłowni? Nie ważne, nie jestem tutaj po to, żeby kontemplować nad tym kto ma jakich gości.
- Biorę z dziesięć pestek Criticala, płacę i spie****am.
- Widzisz mam wysoki ku**a poziom kultury. Gość w dom Bóg w dom. Usiądź, napijesz się, może coś więcej i przejdziemy do interesów. Może nawet któraś panna się ucieszy, że gościa mamy – odpowiedział nienaturalnym tonem jak na swój wygląd.
Panny? Przecież to są ku**a dzieci. Gdyby nie ta chędożona nazistowska siłownia to bym Cię gnoju ubił – pomyślałem.
- Przyjechałem autem i mi się śpieszy, dziękuję za zaproszenie ale nie mam ani czasu ani nastroju. Załatwmy co trzeba i bawcie się dalej.
Chudy Pawełek zrobił minę jakbym zacytował mu fragment Kodu da Vinci, jakbym powiedział to w jakimś prastarym nordyckim dialekcie. Musiał przetrawić to co powiedziałem, dokładnie pogryźć każdą głoskę, każdą literę, każdy przecinek. Półmózg pie****ony.
- Widzisz to tak nie działa, portfel, telefon, kluczyki z auta czy co tam masz wartościowego na stół – usłyszałem z kanapy.
- Swoich nie masz? - odpowiedziałem szybko kątem oka rzucając na kanapę i widząc największe ale najbardziej poskręcane cielę z tego patologicznego stadka. Teraz zrozumiałem, że Pawełek nie myślał nad odpowiedzią, tylko czekał na wsparcie. W mojej głowie powstało kilka scenariuszy, jeden to dostosować się, tylko co potem? Tak po prostu mnie wypuszczą bez fantów skoro widziałem ich mordy? Odpada. Zrobić dym zanim oni zadymią pierwsi? ku**a to się nie uda, może i mam przewagę bo jestem trzeźwy, jednak wizja napie****ania się, z naćpaną szafą dwudrzwiową nie może zakończyć się pozytywnie. Odpada. Trzecia opcja, mająca największe szanse powodzenia to po prostu stamtąd spie****ać. Szafa mnie nie dogoni, z chudym sobie poradzę.
Jednym ruchem pchnąłem Pawełka w kierunku cielaka, który lecąc jak w kręgle po drodze zgarnął ze sobą jedną z małoletnich kurewek obserwującą sytuację i licząc na jakiś rozpie****. Kręgle zbite, szkoda, że bez najważniejszego, Pawełek z małolatą prosto na najtańszy stolik z Ikei, a wk***iony cielak za mną. Spie****am. ku**a gdzie ja zostawiłem auto. ku**a kto zostawił tą butelkę po wódce na środku klatki o którą się prawie wypie****iłem. Nie myśl, biegnij.
Zbiegnięcie w dół z drugiego piętra i trafienie do samochodu miałem wrażenie, że zajęło mi całą wieczność. Co raz słyszałem to kolejne głosy za plecami. Cielaki, byczki, jałówki, wszystko się obudziło z narkotycznego transu i ruszyło za mną. Spie****am stąd.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem z piskiem na wstecznym wyjeżdżając z parkingu. Poczułem uderzenie i tępy płytki odgłos pękającej tylnej szyby. Nieważne, pewnie jakaś gałąź, je**ć auto, oni mnie tu zaraz zapie****ą. Jedynka i do przodu, rzut okiem w lusterko. Nikt za mną nie biegnie. Wszyscy stoją w okręgu, patrząc na cielaka aka. Szafę który leży na ziemi klnąc coś. ku**a mam w bagażniku wespół z potłuczonym szkłem krew. Czyli to nie była gałąź. Będzie grubo, wrócić tam? Spie****ać? Jechać na pały? Co im powiem? Jak wytłumaczę swoją obecność w tym pedofilsko, ćpuńsko, alkoholowym mieszkanku. Powiedzieć jak było naprawdę? Sam bym w to nie uwierzył.
- Cześć Mariusz, jesteś na garażu? Potrzebuje pilnie szyby tylnej do Fiata Punto i jakiejś chemii do zmycia krwi – powiedziałem w słuchawkę telefonu na którym wybrałem numer do jedynej osoby z moich znajomych gdzie miałem pewność, że jak wypowiem takie zdanie to nie będzie żadnych, zbędnych ku**a, pytań.
- Bądź za pół godziny. Wstaw tylko jakiś karton zamiast tej szyby, żeby nie było widać rozpie****u, żebyś mi tu psów nie ściągnął.
Dwie godziny później miałem wyczyszczony samochód i wstawioną szybę. Bez żadnych pytań, dochodzenia co się stało. Mariusz spłacił przysługę sprzed kilku lat. Gdy jeszcze cokolwiek znaczyłem na tych obszczanych Szczecińskich ulicach wyciągnąłem jego siostrę z bajzlu, w którym gdyby została to skończyła by jako podrzędna kurewka w którymś z przygranicznych burdeli.
Wróciłem na kwadrat, otwarłem flaszkę wódki, wyskrobałem młynek i resztki z samarek. Nawet porcja z tego wyszła. Mając nadzieję, że to już koniec tego popie****onego dnia, a jutro będę miał okazję pooglądać się za jakimiś pestkami z normalniejszych źródeł.
Spokojem cieszyłem się do godziny 22:00, kończąc flaszkę usłyszałem pukanie do drzwi. Stop. Jeszcze raz. Kończąc flaszkę coś kilkukrotnie pie****nęło w moje drzwi generując taką ilość decybeli, że ciśnienie akustyczne spowodowało, że wazon na komodzie wpadł w dziwny rezonans, generując jeszcze bardziej wk***iający dźwięk.
- Ja pie***le, kogo niesie, pały za tego cielaka? Cielak? Pawełek? Jak mnie ku**a znaleźli?
Z szuflady wyciągnąłem jedyne co miałem do obrony w domu, pistolet gazowy który kupiłem sobie na wycieczce w Czechach, taka replika Glocka ale wyglądająca całkiem solidnie. Nawet noża nie miałem, wszystkie noże ceramiczne - to się do krojenia chleba nawet nie nadaje, a do obrony to równie głupi pomysł co ja bym głupio z tym w ręku wyglądał. Podchodzę po cichu do drzwi.
Światło zgasło, czuję cholerny ból w okolicy żeber, czuję dym o mocnym siarkowym zapachu, w głowie mi się kręci, co się stało? Ktoś dociska mi kolanem głowę do podłogi tak mocno, że czuję zgrzyt uginanych paneli podłogowych, drugi trzyma mi nogi, wbijając kolana w mięśnie, do mieszkania wchodzi kilka osób depcząc mi po plecach u***anymi w przyparkingowym błocie traperami. Otwieram szerzej oczy, nie wiedząc do końca czy to dzieje się naprawdę czy THC i tania wóda doprowadziły mój mózg do tego co nieuniknione, a ja po prostu wypie****iłem się na przedpokoju o kota, a mój umysł napie****a mi tu jakąś halucynację.
Otwieram oczy szerzej – policja i to z niezłym pie****nięciem.
 

Saul

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Lis 9, 2019
Postów
713
Buchów
1,515
Odznaki
10
Ciekawie się to czyta, możesz dawać dalszą część :D
 

rzutnik

més que la vida
Rejestracja
Kwi 23, 2020
Postów
170
Buchów
0
Masz pióro podobne do Cizia Zykë "Złoto " poproszę o więcej .
 

DeepX

A fu!
Rejestracja
Gru 19, 2019
Postów
331
Buchów
40
[MENTION=93210]Saul[/MENTION] [MENTION=94676]rzutnik[/MENTION]

Nie będę całego na raz wrzucał, 450 stron tekstu. Porobię takie "odcinki" jak zażre to ja będę miał satysfakcję, a Wy rozrywkę :D

v v v v v v v v v v v v v v v v

[ ... ]
Otwieram oczy szerzej – policja i to z niezłym pie****nięciem.
Gdy Twój dom odwiedza kordon psów ich dobór nie jest przypadkowy, średnio w ośmioosobowej grupie można wyróżnić pięciu silnych, dwóch myślących i technika. Staram się doliczyć ilu ich jest. Trafiłem - ośmiu, w tym technik, więc gdzie są Ci dwaj myślący? Dlaczego ku**a w każdym z nich widzę kretyna, bezmyślnie wykonywającego ruchy przypominające bezładny taniec mający na celu rozpie****enie mi jak największej części mieszkania.
- To jest przeszukanie czy wpadliście mi roz***ać chatę? chędożona ekipa domu nie do poznania.
- Zamknij mordę – usłyszałem znad głowy, jednocześnie czując, że mój łeb jest dociskany coraz mocniej do ziemi. To ma być przeszukanie? Nie starają się niczego znaleźć, a jedynie zrobić tu jak największy bałagan.
Z oddali klatki schodowej usłyszałem dźwięk który wk***ia mnie od czasów gdy po raz pierwszy wszedłem do tego mieszkania. Wesoła melodyjka zwiastująca, że nadjechała winda, brzmiąca jak zmiksowany monofoniczny dzwonek Nokii z fąfarą. Słychać to zawsze, nie wiem po ch*j to zrobili. Dla niedowidzących? Żeby nie wypie****ili się schodząc po schodach? A co jak im się przyciski w windzie popie****ą i nacisną stop gdzieś między piętrami? Nie ważne, to nie czas na takie przemyślenia. Ktoś wchodzi do mieszkania.
Przed moją twarzą pojawiają się dwie osoby, chyba w końcu znaleźli się Ci myślący, bo jako jedyni jeszcze nie rozpie****ili mi żadnego sprzętu wyposażającego mieszkanie. Kobieta i mężczyzna, niestety z mojej aktualnej pozycji wnioskować jestem to jedynie w stanie po widoku dwóch par nóg, jedne w eleganckich świecących butach garniturowych jak na komunię albo pogrzeb, drugich różowych u***anych na podeszwie adidasów tym samym błotem co poprzedni goście imprezy ale za to w ewidentnie mniejszym rozmiarze. Są dwie możliwości albo wyjątkowo niski facet albo kobieta. Chwilę jeszcze podumałem ale wytatuowany znak nieskończoności z jakimś gołąbkiem na wydepilowanej kostce i różowawy kolor butów rozwiał moje wątpliwości.
Policję można lubić, można nienawidzić albo tak jak ja można się nią brzydzić. Czuć ohydę do tej instytucji pachołków, wykonujących bezmyślnie powierzone zadania, zasłaniających się księgami z prawem, nie posiadających własnego rozumu. Zestawiać ich na równi z księżami, politykami czy sędziami. Mieć ich za kogoś kto pozwolił się k***ić tylko za to, że pójdzie kilka lat wcześniej na emeryturę. Niemniej w mojej sytuacji, pozycji i ogólnego zaskoczenia sytuacją, nawet się ucieszyłem, że w końcu może będzie możliwość porozmawiać z kimś, wyjaśnić w jakiej sprawie tutaj są, zamiast leżeć z przyciśniętym melonem do podłogi i obserwować przekrwionymi oczami te sceny jak z Monty Pythona. Obserwować bandę przygłupów którzy szukają czegoś, nawet nie próbując tego znaleźć. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że drewnianą szkatułkę zamiast otworzyć to po prostu wypie****i na podłogę?
- Seweryn Habryka syn Grzegorza Habryki urodzony w Szczecinie? - usłyszałem damski głos znad głowy.
- Nie, Zdzisław Burczymucha, a Wy właśnie rozpie****iliście mi mieszkanie, Seweryn mieszka piętro wyżej, jutro będziecie w wiadomościach! - ciężko mi powiedzieć skąd znalazła się we mnie ta doza humoru w tak chujowej sytuacji ale te kilka sekund ciszy, ta chwila zastanowienia. Moment w którym każdy z nich na chwilę zastygł jak dotknięty zaklęciem zamrażającym możliwość ruchu, jak widok szklanej sali pełnej ludzkich posągów pozbawionych duszy i umysłu, pustych, osztywniałych był tego zdecydowanie wart.
- Nie pie**ol. Gdzie masz dokumenty? - dalej słyszę tą cząsteczkę niepewności w głosie.
- Leżą gdzieś na komodzie w portfelu, na tej z której wasz kolega usiłuje wyrwać szufladę. - zaznaczyłem.
- Seweryn Habryka… Zgadza się… Co Ty ku**a w Śmiechu Warte jesteś? Żarty sobie ku**a robisz? - zapytała funkcjonariuszka, wyprowadzając w moim kierunku kopnięcie na wysokość twarzy. Ma dziewczyna temperament, przez moment pomyślałem na co ją jeszcze stać. Ciekawe czy rżnąc się lubi też tak ostro? Czy może po prostu w pracy wyżywa się za wszystkie swoje niepowodzenia, a w domu jest jedną z tych które po prostu położą się na łóżku i ich jedyną inicjatywą jest to, że po prostu zdejmą stringi.
Dostałem na wysokości nosa z którego poszła jucha. Wk***iło mnie to, humor poprawiło mi jedynie to, że ona wk***i się bardziej gdy zobaczy, że jej pudroworóżowe najki mają na całą długość nowy, czerwony znaczek.
- Robił mu ktoś trzeźwość i narko? - wykrzyczał w czeluść pokoju jej partner.
- ***ie od niego jak z gorzelni, znaleźliśmy blanta w popielniczce, zabezpieczony. Nie ma sensu nawet na Powstańców im dupy badaniami zawracać. - odpowiedział pokój.
- Zabrać go na Dąbrowskiego na izbę, obstawić, a rano na przesłuchanie.
Ja pie***le nie mogła powiedzieć wyprowadzić go? Tylko zabrać? Ci ćwierćinteligenci myślą zero-jedynkowo, dwóch wzięło mnie pod ramię, jeden za nogi i tak podróżowaliśmy sobie w kierunku windy. I znów ta wk***iająca fąfara.

Pierwszy raz w życiu byłem na izbie wytrzeźwień. Całość mocno odbiegała od moich wyobrażeń i historii opowiadanych niegdyś przez znajomych. Na samym początku pobrano mi krew, miła pielęgniarka zaprezentowała apartament i w asyście dwóch policjantów zaprowadziła mnie do sali i z wprawą godną mistrzostwa świata przypięła pasami do łóżka, rzucając niewinne „dobranoc” na odchodne.
Dobranoc ku**a, łóżko twarde, w pomieszczeniu temperatura jak w chłodni, szklanka wody na wyciągnięcie ręki, tylko że ręce przypięte, a do tego jeden pas tak mi się wżyna w kut*sa, że o śnie mogę tylko pomarzyć. Zacząłem myśleć nad kolejnymi krokami, scenariuszami.
Jest taka zasada, że jeżeli pały wjeżdżają Ci na chatę bez kominiarek to znaczy, że mają na Ciebie gruby paragraf, nie boją się wtedy pokazywać swoich sk***ionych mord, bo jeśli zostaniesz zamknięty na piętnastaka albo więcej to szansa, że poznasz ich po mordzie w cywilu po takim czasie jest nikła. Nie napawało mnie to optymizmem. Nie raz byłem za kratami, w pewnym sensie drzemie we mnie gruby wiór który tak łatwo na wietrze nie poleci. Na ten moment ich przewaga polega jednak na tym, że oni wiedzą dlaczego tu jestem, oni wiedzą o co jutro będą pytać. Ja mogę domyślać się tylko, że chodzi o tego potrąconego kut*sa. Co mogą mieć? Zeznania całej tej patologii? Gdyby były kamery na tym osiedlu to nie powisiałyby one tam dłużej niż dwa dni, zanim jakiś żul zorientowałby się, że można to pogonić z kocyka na bazarze i zarobić na alpagę.
Pomimo wrodzonej cholernej nerwicy natręctw, niewygodnej pozycji, gonitwy myśli i chłodu udało mi się w końcu zasnąć. Rano przywitała mnie inna pielęgniarka, zdecydowanie mniej sympatyczna. Około piątej rano dostałem tak zwaną zupę, czyli niejednorodną ciecz o zapachu zgnitego jajka, zawierającej bombę podobno bombę witamin i elektrolitów. Po smaku i zapachu raczej zaryzykowałbym, że to po prostu rzygowiny mojego poprzednika na tym miejscu.
O siódmej byłem już na przesłuchaniu. Ta sama policjantka i jej frajer. Charyzmą przypominali film Bad Boy, ona nadpobudliwa, on niedo***any.
- Przedstawiać się nie musisz. Od Ciebie zależy ile Ci utniemy z wyroku. Z mordy wydaje mi się, że nie jesteś tu pierwszy raz więc do rzeczy – nazwiska, adresy, numery telefonów – powiedziane jakby na odpie****, od niechcenia. Skąd wiesz kruszynko, że jestem tu nie pierwszy raz? Przecież jak ja tu bywałem to usypiałaś przy teletubisiach.
- chu*a wiem. Czyje numery? Czyje nazwiska? - na przesłuchaniach można albo się rozpruć, wtedy jesteś frajerem, albo udawać, że nic się nie wie, albo przyznać i wziąć wszystko na klatę. Gdy jednak nie wiesz w jakiej sprawie jesteś zatrzymany musisz to ustalić. To jest najważniejsze. Zanim jeszcze zdążysz pie****nąć coś głupiego.
- W chu*a lecisz? ku**a baranie grasz o dożywocie. A jeżeli chodzi o mnie to żałuję, że się nie rzucałeś bo bym Cię cwelu odstrzeliła tylko za dużo młodych ze mną było - zabrzmiało dość poważnie.
- Dobra zanim się zagotujesz to może powiedz mi w jakiej sprawie jestem tutaj zatrzymany – na „Ty” bo na swój sposób miałem do niej szacunek albo po prostu podniecał mnie ten temperament, jej figura Lary Croft, twardy język i twarda podeszwa w niepozornych bucikach. chu*a trzeba trzymać na uwięzi nie pozwolić mu myśleć, nie pozwolić sobie na flirt z psem. Priorytet to było ustalić jakąś linę obrony, a żeby się bronić trzeba wiedzieć przed czym.
– Chcę wiedzieć za co mnie zatrzymaliście, zrozum nie dawno wróciłem do kraju, chyba jeszcze nie zdążyłem nabroić, a Wy już zachowujecie się wobec mnie jak spuszczona wataha wilków. - zaczęła przeglądać dokumenty, skupiona, tak, żeby być pewną, że każda głoska opuszczająca jej ponętne usta była właściwa.
- Nielegalne posiadanie broni, posiadanie i handel narkotykami, napaść na funkcjonariusza, wykorzystywanie seksualne nieletnich, zmuszanie do prostytucji i nierządu nieletnich i szczegół, rodzynek - zabójstwo, mam czytać dalej? - zapytała przeglądając teczkę grubości biblii i rzucając na końcu spojrzenie prosto w moje oczy, tak choćby chciała mnie ścisnąć, pozbawić osobowości, chwycić za wnętrze, wyrzucić sumienie, okiełznać duszę i móc zrobić ze mnie bezosobową marionetkę posłuszną jej rozkazom, przejąć nade mną całkowitą kontrolę, być przez chwile panią mojej świadomości, usłyszeć wszystko to czego w tym momencie potrzebuje, żeby móc powpisywać w te pie****one rubryki akt i móc spokojnie iść do domu, położyć się na łóżku i czekać aż ktoś ją zerżnie. Nie mogę z nią rozmawiać. Niech odezwie się ten cw*l, jej partner. Rozprasza mnie. Chwila. Co ku**a? Jakie zabójstwo, jakie wykorzystywanie nieletnich, w co ja ku**a jestem wplątany?
- Nikogo nie zabiłem, nikogo nie wykorzystywałem, skąd wy ku**a takie informacje macie, czy Was do reszty popie****iło, czy nie umiecie innych spraw pozamykać i szukacie słupa do poprawy statystyk. ku**a przesłuchaj mnie normalnie, a nie pie**ol – poczułem, że mam kaca, rozbolała mnie głowa i poczułem cholerne poirytowanie. Starałem się zachować spokój, jedyne co miałem na sumieniu to tego chama ale raczej go nie zabiłem tym pie****onym samochodem.
- Dostanę szklankę wody?
- Nie. Co robiłeś wczoraj pomiędzy godziną 16:00 a 18:00?
- O osiemnastej byłem w domu piłem wódkę do westernu klasy takiej na jaką pozwala budżet telewizji państwowej i żeby jakkolwiek to przetrawić przepaliłem to jointem. Potem Wy wpadliście z wizytą, resztę znacie - błagam Cię dziewczyno, pęknij pierwsza, wygadaj się, niech z tych ślicznych ust popłynie choć mała wskazówka o tym kto w co mnie urabia.
- Cóż za bezpośredniość. A wcześniej? Od szesnastej? - trochę zeszła z tonu
- A co mam wam pier***ić skoro blanta znaleźliście? Wypierać się? Daj spokój. Wcześniej zwiedzałem okolicę. Powiesz mi o co chodzi? Tylko na litość, nie pie**ol. Wiem, że gdybym miał papugę musiałabyś mu powiedzieć co zaszło i o co mnie podejrzewacie. Nie mam papugi więc graj uczciwie i odpowiedz mi na jedno pytanie - co się ku**a stało? - również odpuściłem mając nadzieję, że to coś da.
- Wczoraj nad Odrą znaleźliśmy zwłoki szesnastolatka. Wezwała nas jego trzynastoletnia siostra, u obojga krew wykazała połowę tablicy mendelejewa. Mamy na papierze, że byłeś u nich po hajs, nie mieli z czego zapłacić to naćpałeś i zgwałciłeś młodą. ku**a to jest dziecko. A on co ku**a? Bronić jej próbował dlatego go zabiłeś? Brzydzę się tym, że muszę z Tobą rozmawiać - zamurowało mnie. Szafa nie przeżył? Ale jak ku**a szesnaście lat? Przecież on miał z dwadzieścia pięć. Jakie pieniądze, jaki gwałt. Wiedziałem tylko jedno, gdy wczoraj spie****iłem coś tam jeszcze się wydarzyło. Skąd wiedzieli jak się nazywam? Ktoś zrobił mi zdjęcie? Zapisał numery z tablic rejestracyjnych? Przydałby się prawnik. Wszystkie fakty odtąd muszę łączyć w obrębie wydarzeń z tej pie****onej kamienicy. ku**a, a chciałem tylko pestki kupić. A co z resztą zarzutów? Zmuszanie do prostytucji? Napaść na funkcjonariusza? Przecież to oni na mnie napadli. Bandyci z piękną szefową.
 

Balin89

Well-known member
Rejestracja
Paź 20, 2019
Postów
60
Buchów
2
Łooo Ho Ho gruba opowieść, mam nadzieję, że dalej jest równie dobrze a nawet i lepiej.
Gładko i przyjemnie sie czyta, tak więc jeśli to nie problem śmiało możesz wrzucać większe partie.
:tiphat:
 

Saul

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Lis 9, 2019
Postów
713
Buchów
1,515
Odznaki
10
Już myślałem, że temat spadł z forum. Jak tam z kolejnymi częściami?
 

rzutnik

més que la vida
Rejestracja
Kwi 23, 2020
Postów
170
Buchów
0
Czekam , czekam jak na zbiory , fajna lektura czyżby autor zapomniał o czytelnikach :kis:zart
 

DeepX

A fu!
Rejestracja
Gru 19, 2019
Postów
331
Buchów
40
Będzie całość tylko muszę dysk zew. odzyskać bo został u znajomych jak im zdjęcia zgrywałem
 

BZK

Konopny Świr!
Weteran
Rejestracja
Kwi 29, 2007
Postów
2,087
Buchów
6,078
Odznaki
12
Dawaj deep! Dobre masz pióro, dawno tak miłej "amatorki" nie czytałem.
 

Saul

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Lis 9, 2019
Postów
713
Buchów
1,515
Odznaki
10
Deep prawie pół roku czekamy na kontynuacje, jak z nią będzie? Poczytałbym coś fajnego :D
 

ceu

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Paź 4, 2015
Postów
1,266
Buchów
1,703
Odznaki
1
Bardzo fajnie się czyta. Gładko jak wojnę Polsko - ruską. [MENTION=5650]BZK[/MENTION] to nie amatorka. To już literatura piękna. Jak widać z bloga idzie zrobić książkę. Czekam na kolejną część.
 

BZK

Konopny Świr!
Weteran
Rejestracja
Kwi 29, 2007
Postów
2,087
Buchów
6,078
Odznaki
12
Poziom owszem, nie amatorka. Jednak trzymam się tego, że pisane do szuflady!/na blogi/fora tak o z zajawy i nie wydane legalnie w formie drukowanej typu książka to jednak zapiski "amatorskie"... Można być amatorem w jakiejś dziedzinie a mozna być amatorem jakiejś dziedziny. Tak mały i myk a sens zupełnie inny.


Przykładowo :
Nie umiem grać w futbol, ***any amator ze mnie, w piłce noznej tom jest ciota.

Uwielbiam kwiatostany konopi, palić wąchać i uprawiać. Taki tam ze mnie amator konopek.

Albo..
Ej deep i co tam z twoimi zapiskami?
-a luźno ryju, wisz nie ma ciśnienia bo to amatorskie, prywatne zapiski. Bedzie wena, będzie pisane, bez cisnienia ziom.
- ok mordo, te twoje amatorskie zapiski są na poziomie Pro...


Ech.. Jęźik pojska tjudni jęźik.. Jedno ślowo tyje źnaczeń.. Haha.
 

ceu

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Paź 4, 2015
Postów
1,266
Buchów
1,703
Odznaki
1
[MENTION=93416]DeepX[/MENTION] nie żebym poganiał ale czekam na więcej.
 

Z kodem HASZYSZ dostajesz 20% zniżki w sklepie Growbox.pl na wszystko!

nasiona marihuany

Polecana klinika konopna GreenDoctor.pl


Polecany sklep z growkitami grzybów Z kodem HASZYSZ dostajesz 10% zniżki

Góra Dół