- Przecież wiesz jak to jest, sprawa trafi do sądu, a w naszych sądach to różnie bywa, mogą cię ożenić, kupić psa i kazać wychodzić z nim na spacer o 6:00 rano
ps 2 - w polsce idziesz do sadu po wyrok a nie po sprawiedliwosc
Ostatnio rozmawiałem z taksówkarzem , i mi opowiedział, jak jego przygoda z sądami w Polsce wyglądała, w skrócie:
1. Na rondzie kobieta zmieniła pas i w niego wjechała
2. Dogadał się z nią że zapłaci mu 500zł za naprawę to nie będą wzywać policji
3. Jak już pojechał do domu, to wieczorem mąż tej kobiety znalazł jego adres (gdzieś w urzędach pracował, nie pamiętam gdzie) i powiedział mu że ma oddawać kasę bo ją zastraszył żeby zapłaciła, a to nie jej wina
4. Gość oddał kasę, po czym złożył sprawę do sądu
5. Złożył prośbę o monitoring, bo wiedział że dzięki temu łatwo wygra sprawę, ale nie wiedział że monitoring jest kasowany po bodajże 24-48h.
6. Gdzieś tak w połowie sprawy znalazł się "świadek" (koleżanka tamtej typiary) o czym nie został nawet poinformowany, i na tej podstawie zeznań świadka, sędzia nałożył na niego karę kilku tys zł, zwrot kosztów sądowych itd. Piękny kraj.
Ja też miałem styczność z naszym wymiarem niesprawiedliwości, bo mi nie zapłacono za pracę na B2B, to nie dość, że tych pieniędzy nie odzyskałem, to straciłem kupę hajsu, czasu i nerwów, pomimo, że sprawę wygrałem, bo gość wszystko ukrył. Sprawę umorzono że względu niemożliwości ściągnięcia pieniędzy. Piękna sprawa.