- Rejestracja
- Sie 18, 2019
- Postów
- 3,467
- Buchów
- 11,482
- Odznaki
- 10
Już od jakiegoś czasu myślałem, jak ominąć problem zapachu, gdy trzeba zrobić dekarboksylację. Problem ominąłem przy oleju kokosowym, ale do green dragona był potrzebny podgrzany susz bez tłuszczu. Gdzieś trafiłem na motyw wykorzystania szybkowaru, a że potem wpadł mi takowy w ręce, postanowiłem spróbować
Materiał wrzucamy do słoika i zalewamy wodą. Im więcej wody, tym więcej niepotrzebnych rzeczy wyciągnie (chlorofil itd).
Wsadzamy do szybkowara (pamiętać o ścierce na dno!) i czekamy, aż się zrobi ciśnienie. Ja potrzymałem 10 minut, wyłączyłem i poczekam, aż ciśnienie samo zejdzie.
Są dwa słoiki, bo mój elektryczny szybki garnek okazał się za niski do dużego słoika xD Za to dobrze widać, jak się kolor wody zmienił. Materiał odsączamy, tu durszlak i muślin.
Materiał przerzucamy do słoika, już większego, i zalewamy spirytusem. Ja zmieszałem 350 ml 95% ze sklepu z 150 ml wody, bo ponoć ok. 70% lepsze.
Zasadniczo nie trzeba długo trzymać materiału w spirycie. Im dłużej będzie stał, tym więcej kiepskiego smaku może przejść, a alk z drobno zmielonego materiału szybko wyciągnie THC. Tak wyglądał spirol z materiałem po 2 godzinach, w międzyczasie kilka razy potrzepałem słoikiem, żeby wszystko przemieszać.
Na koniec oddzielamy nalewkę od mokre materiału (znów muślin, ale tym razem na sitku nad słoikiem) i przelewamy, gdzie chcemy to trzymać
Oczywiście trzeba było zrobić testy i je zrobiłem. Metoda dekarboksylacji w szybkowarze działa bez zarzutu, a dodany kief się nie zmarnował. Na początek wypiłem cały kieliszek (20 ml) i mnie zgniotło xD Tak ciężkiej bani chyba jeszcze nie miałem, ale mimo że była trochę paranoiczna, to dało radę. Po kilku godzinach musiałem się jednak położyć... Wstałem po ok. dwóch dalej mocno zbombiony, ale rano było już OK. Ale do czasu, bo ok. pół godziny po wstaniu walnąłem pół kielona (10 ml) w ramach dalszych testów xD Taka ilość już była dla mnie odpowiednia - takie dość mocna, ale przyjemna bania. Znajomym pewnie 2 ml wystarczą, w piątek się okaże
A, jeszcze smak. Gdy piłem całego kielona, smak zdominował palący alk - gdzieś tam w tle przebijały się nuty ziołowe. Pół dawki wlałem do porannej wody z sokiem cytrynowym i tu było w drugą stronę - alku nie czuć było wcale, a ta ziołowość mocno wyszła na wierzch, nawet cytrynę przykryła. Ogólnie jest to dość specyficzny smak, ale da się przeżyć, nawet gdyby komuś nie pasował
Susz do Green Dragona
Za materiał posłużyło 10,5 grama topów (głównie Girls Scout Cookies Auto) oraz gram kiefu/opadu z młynka. Topy najpierw trzeba rozdrobnić, ja to zrobiłem w chopperze (siekałem na niskich obrotach). Nawet się zbytnio nie okleił, nie było też sieczki, bo GSC nie była aż tak wysuszona.Materiał wrzucamy do słoika i zalewamy wodą. Im więcej wody, tym więcej niepotrzebnych rzeczy wyciągnie (chlorofil itd).
Wsadzamy do szybkowara (pamiętać o ścierce na dno!) i czekamy, aż się zrobi ciśnienie. Ja potrzymałem 10 minut, wyłączyłem i poczekam, aż ciśnienie samo zejdzie.
Są dwa słoiki, bo mój elektryczny szybki garnek okazał się za niski do dużego słoika xD Za to dobrze widać, jak się kolor wody zmienił. Materiał odsączamy, tu durszlak i muślin.
Materiał przerzucamy do słoika, już większego, i zalewamy spirytusem. Ja zmieszałem 350 ml 95% ze sklepu z 150 ml wody, bo ponoć ok. 70% lepsze.
Zasadniczo nie trzeba długo trzymać materiału w spirycie. Im dłużej będzie stał, tym więcej kiepskiego smaku może przejść, a alk z drobno zmielonego materiału szybko wyciągnie THC. Tak wyglądał spirol z materiałem po 2 godzinach, w międzyczasie kilka razy potrzepałem słoikiem, żeby wszystko przemieszać.
Na koniec oddzielamy nalewkę od mokre materiału (znów muślin, ale tym razem na sitku nad słoikiem) i przelewamy, gdzie chcemy to trzymać
Oczywiście trzeba było zrobić testy i je zrobiłem. Metoda dekarboksylacji w szybkowarze działa bez zarzutu, a dodany kief się nie zmarnował. Na początek wypiłem cały kieliszek (20 ml) i mnie zgniotło xD Tak ciężkiej bani chyba jeszcze nie miałem, ale mimo że była trochę paranoiczna, to dało radę. Po kilku godzinach musiałem się jednak położyć... Wstałem po ok. dwóch dalej mocno zbombiony, ale rano było już OK. Ale do czasu, bo ok. pół godziny po wstaniu walnąłem pół kielona (10 ml) w ramach dalszych testów xD Taka ilość już była dla mnie odpowiednia - takie dość mocna, ale przyjemna bania. Znajomym pewnie 2 ml wystarczą, w piątek się okaże
A, jeszcze smak. Gdy piłem całego kielona, smak zdominował palący alk - gdzieś tam w tle przebijały się nuty ziołowe. Pół dawki wlałem do porannej wody z sokiem cytrynowym i tu było w drugą stronę - alku nie czuć było wcale, a ta ziołowość mocno wyszła na wierzch, nawet cytrynę przykryła. Ogólnie jest to dość specyficzny smak, ale da się przeżyć, nawet gdyby komuś nie pasował
Ostatnią edycję dokonał moderator: