Ludzkie włosy nie podziałały
Kilka miesięcy temu młodzi ogrodnicy dostali zlecenie od właścicielki domku na jednym z łódzkich osiedli koło Lasu Łagiewnickiego - Nic szczególnego. Trawa, trochę nasadzeń. Standard. Zajęło nam to ze dwa dni - mówi Marcin Kolanowski.
Po tygodniu zadzwoniła do nich zdenerwowana klientka. - Poskarżyła się, że dziki zrównały jej ogród z ziemią - opowiadają.
Faktycznie, w łódzkim Lesie Łagiewnickim od ponad roku dramatycznie wzrasta populacja dzików. Wychodzą na osiedla mieszkaniowe, na ulice. Od stycznia spowodowały kilkadziesiąt wypadków samochodowych. Niszczą ogrody. Władze, choć świadome problemu, nie zrobiły na razie nic konkretnego w tej sprawie. Leśnicy rozkładają ręce.
- Dlatego postanowiliśmy sami temu zaradzić, zwłaszcza że klientka poprosiła nas o pomoc - opowiada Wojtek.
Ogrodnicy zaczęli poszukiwania. Na początku w walce z dzikami próbowali odstraszania dźwiękowego. Stosowali piszczałki, które zaczynają działać, gdy wyczują ruch dzikiego zwierzęcia. Potem spróbowali wieszania na siatce ogródków ludzkich włosów - to metoda często stosowana wśród ogrodników.
- Ale na dziki z Łagiewnik to nie podziałało. Zwierząt jest tu za dużo. Przyzwyczaiły się do ludzkiego zapachu i do dźwięku piszczałek. Wiedzą, że nie stanowi to dla nich żadnego zagrożenia - mówi Marcin Kolanowski.
Bracia skontaktowali się więc ze specjalistami. Pomysłu na odstraszenie dzików szukali u ogrodników, a nawet wykładowców botaniki na polskich uczelniach. - I od nich dowiedzieliśmy się o mało znanym w Polsce odstraszaczu. Postanowiliśmy go wypróbować - wyjaśnia pan Marcin.
Potraktować dzika zapachem
Ten odstraszacz to stosowana na Zachodzie, a od niedawna produkowana w Polsce substancja eteryczna, która wyznacza dzikom teren, na który nie wchodzą. Środek odstrasza zwierzęta, imitując zapach odchodów drapieżnika takiego jak np. wilk. Przypomina substancje przeciwko jeleniom i innym dzikim zwierzętom stosowane w Europie Zachodniej. Stosują je tam leśnicy przy budowie autostrad, by zapobiec wbieganiu zwierząt na jezdnie.
- W ogrodzie instalacja odstraszacza jest jednak łatwiejsza niż na autostradach. Co sześć metrów wbijamy paliki i umieszczamy na nich szmatki nasączone tym środkiem. Dla zwierząt zapach jest intensywny, dla ludzi - niewyczuwalny. Początkowo zabiegi powtarzamy co dwa tygodnie. Z czasem - coraz rzadziej - opowiada Kolanowski.
Kiedy pomogli pierwszym klientom, zaczęli zgłaszać się do nich kolejni mieszkańcy. Wtedy pojawił się pomysł na biznes. - Postanowiliśmy zająć się tym. Przecież zabezpieczanie ogrodów przed dzikami to świetna nisza, którą w Łodzi nikt jeszcze się nie zajął. To ogromny problem w całej Polsce - opowiadają.
Odstraszanie dzików to w ich wypadku albo oddzielna usługa, albo część pakietu razem z zaprojektowaniem ogródka.
Biznes powoli się rozkręca. Ogrodnicy codziennie odbierają telefony od mieszkańców.
Zgłosili się także klienci spoza Łodzi. - Za każdym razem nasz środek zadziałał. Zamierzamy współpracować z urzędami gmin i miast z całej Polski, a także z kołami łowieckimi, które od lat bezskutecznie walczą z dzikami - zapowiada Marcin Kolanowski.
Jak założyć taką firmę?
Koszty: Pogromcy dzików muszą pokryć jedynie koszty przejazdu do klienta, a także zakupu jednorazowych ubrań ochronnych zabezpieczających przed intensywnym zapachem. Muszą zakupić też specjalny środek zapachowy. Od niedawna mogą to zrobić w jednej z polskich hurtowni ogrodniczych. Kosztuje ok. 140 zł. Jedna fiolka substancji wystarcza średnio na trzy-cztery usługi.
Ile można zarobić: Po odliczeniu wszystkich kosztów Kolanowscy dostają na rękę o. 80 zł za jednorazową usługę. Wykonanie jej zajmuje im około godziny.
Reklama: Klienci polecali ich sobie nawzajem. W najbliższym czasie zamierzają przebudować stronę internetową swojej firmy (
www.kolanobros.pl) i zamieścić na niej informacje o nowej usłudze. Myślą też o plakatach na osiedlach w okolicach Lasu Łagiewnickiego.
Konkurencja: Jak twierdzą Kolanowscy, na razie jej nie ma. Środek, który stosują, jest mało znany w Polsce. Kolanowski nie chcę podać jego nazwy. - To jedyny znany nam stuprocentowo skuteczny środek odstraszający dziki. Jego nazwa to nasza tajemnica - uśmiecha się. Kolanowscy nie mają jednak wyłączności na jego stosowanie. Zdobywają go przez pośredników. Nie wykluczają jednak, że w przyszłości będą chcieli zająć się jego dystrybucją.