No więc zaczęło się to tak... 5 x femi F1 from c-fr. Do dołków po około 25 litrów ziemi kupnej, plus wymieszana ze spota. Co sie pozniej okazało zguba. No ale kij. Rośliny rosły idelanie gdzieś tak do połowy czerwca. potem sie zatrzymały. Złe Ph, korzenie zaczeły gnić po obfitych opadach. No ale jakos do flo dotrwały. Każda jakieś 1.20cm wysokości. Juz w czerwcu pokazały płeć. Jakoś na przełomie lipca i sierpnia pierwsze oznaki przełączenia sie na flo. Zaczeły bardzo pięęęęęęęęęęęęęęęęęęęęknie puchnać. Główny top zamieniał się w taką tube
Dość dużo żywicy. Ale zapach do dupy. Kwitły i kwitły. I doszły z tego co pamietam w połowie pazdziernika chyba. Były juz przymrozki małe i niestety są one bardzo podatne na pleśń, ponieważ mają masakrycznie gęste topy. Potem suszenie. Byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tego. Nie chciało mi sie nawet próbować tego. Po wcześniejszych testach, jak jeszcze kwitły wypadało to bardzo marnie. Zero nic nie klepały. Lecz sie skusiłem. Na 5 osób JEDNO SZKŁO. Po 2 buchy każdy. I co ? Za***ista euforia. Nigdy w życiu bym sie nie spodziewał, że moze to gówno tak poklepac. Potem curring. 4\5 niestety spleśniały z powodu niedostatecznych warunków do suszenia. Lecz coś tam przetrwało jakieś 200g
No i po curringu. Zapach: mistrzostwo świata jak dla mnie, jak ja to określiłem... owocowy cytrus
czy jakos tak. No i moje palonko zrobiło furrore w mojej okolicy
Najlepsze gówno jakie dotychczas paliłem. W tym roku obowiązkowo
Dodam jeszcze... Pod koniec kwitniecia bardzo ładnie zmieniły kolor na fioletowy
I w chuuuuuuuuuuj i jeszcze wiecej liści do obierania z tego.
pozdr