kiedyś sobie z ciekawości zarzuciłem (bodaj 5 świeżo zmielonych orzechów), piątek po południu-wieczorem, czekałem na fazę i czekałem aż mi się znudziłem i poszedłem spać na trzeźwo.
Jakież było moje zdziwienie jak obudziłem się rano na fazie która trwała i trwała cały dzień. Było nawet fajnie ale jak obudziłem się w niedzielę a faza trzyma dalej niezmiennie to już z deka miałem dość, a tu nie ma żadnego wyłącznika... i tak w niedzielę do wieczora. W poniedziałek już trzeźwy, żadnego zjazdu, kaca czy czegoś takiego.