Kiedys jak sie zjaralem mocno z kolesiem to byly jedne z pierwszych razy mego palenia. Bylo pozno i niemielismy gdzie kupic lufy ani bletek zeby to spalic mial jeszcze troszke mokrowatego konkretnego(szczyt mocno zbity na okolo 3 lufki). Polecialem po pazlotko od serka z ktorego zrobilismy lufe z big duzym cybuchem na 3 szkla mniej wiecej z grubsza uszczelnilismy to woskiem ,gdy zastygl wosk zabralismy sie do palenia. Walnelem osiem siarczystych buchow co na moja tamta kondycje bylo rekordem(bylem wtedy w pietej klasie pdst.
) .Podczas tego palenia bylismy w takim garazu kolezanki i przyjechal jakis kolo do garazu obok i schizy sie wkrecaja ,a na dodateko gdy wychodzilismy kolo co ze mna palil mi wkreca ze on sie patrzy ze to policjan(jako wykumaty dzieciak niedawalem sobie wkrecic ignorowalem to i traktowalem jako zart). Z garazu poszlismy na plac zabaw ,aby usiasc i odpoczac(duza faza jakas sativka bo pulsowalo mi wszystko w glowie czulem ja kthc mi sie rozchdozi po calym ciele). W pewnym momencie zauwazylem ze jakby slina mi sie cofa coraz barzdie do gardla i ze niemam jej kompletnie wogole w ustach ,wtedy zaczal sie bad trip trzeslo mna i se strasznie wkrecalem. Postanowilem pojsc do pewnego kranu(mozna nazwac publicznego)
i napic sie wody ,ale czakala mnie przeprawa przez ulice jak stalem na swiatlach to nogi zaczely mi sie uginac jedncozesnie zaczelo mi sie robic slabo koles jzu wczesniej mowil ze jestem blady. Po napiciu sie wody mialem zamiar znalezc sie w ukochanym domq ,gdzy przyszedlem do domu polozylem sie na luzko i z kazdym zamknieciem oczu coraz bardziej krecilo mi sie w glowie. Zauwarzylem ze zbiera mi sie kwasna slina ,a bylem taki spruty ze niedalem rady wstac i oto bylo moje pierwsze przejaranie w zyciu. Puscilem 3 niesamowicie duze chafty(ble) ,a domyslacie sie jak sie zyga niemajac ani troche sliny w ustach(jakby sie chcialo ,a nie moglo) poprostu meczarnie. PZDR niech wam sie to nieprzydazy ELO.