No i tak wynika z praw fizyki, masło to głównie tłuszcz
a więc:
Wczoraj zrobiłem masełko z (ok. dwóch czubatych łyżek) najzwyklejszej margaryny 40 procent tłuszczu i sztuki palenia.
Gotowałem w dwóch szklankach wody margarynę z paleniem przez około godzinę, może więcej, w międzyczasie dolewałem wodę na miejsce tej wyparowanej. Odsączyłem wodę po częściowym ostygnięciu, zapakowałem w plastikową folię masło i włożyłem do zamrażalnika na noc.
Rano wyciągnąłem zgrabną kosteczkę zielonego masełka.
Dodałem ją do mleka przy robieniu budyniu czekoladowego.
Podzieliłem powstały budyń na pół, jedną miseczkę dałem bratu jedną sobie, wpieprzyłem swoją, a brat który nie lubi budyniu oddał mi połowe swojego <joint>
Po godzinie od spożycia faza się zaczęła, cały czas rośnie, jestem po ok. 1 godzinie i 20 minutach i jestem powoli za***any.
Jednak da się coś zrobić ze sztuki ;D
:zjarany: