Hej mam pewien problem po koniec poprzedniego roku, spotkała mnie bardzo nieprzyjemna sytuacja. Przyjechałem do Warszawy, w ważnej dla mnie sprawie. Jednak w trakcie tego dwudniowego wyjazdu, prawdopodobnie w wyniku stresu, trudnej sytuacji życiowej oraz nie ukrywając nadmiernego używania marihuany, dostałem psychozy. Nie wdając się w szczegóły, błąkałem się po Warszawie i zostałem zatrzymany przez policję. Miałem przy sobie medyczną marihuanę łącznie 2,33 g oraz 7,19 g w dwóch oryginalnych opakowaniach, a także receptę i fakturę zakupu. Samo zatrzymanie nie było do końca rutynowe, ponieważ policja została wezwana do jednego z hoteli. Ostatecznie trafiłem na komendę przy ulicy Wilczej. Mój stan psychiczny był wtedy bardzo zły pamiętam, że spędziłem tam około godziny lub dwóch. W tym czasie policjanci wypełniali jakieś dokumenty i podsunęli mi coś do podpisu, ale nie byłem wtedy w pełni poczytalny. Podpisałem jeden papier nie pamiętam co to było ale przypuszczam że ładnie mnie wkopali i to przyczyna kłopotów ale mogło być znacznie gorzej do rzeczy. Z komendy przewieziono mnie do aresztu w Grodzisku, a następnego dnia do Komendy Stołecznej. Tam także wypełniali jakieś dokumenty i coś podpisałem. Byłem jednak w stanie niemal całkowitej dezorientacji, co najlepiej potwierdza fakt, że z recepcji Komendy Stołecznej z której z jakiegoś powodu nie chciałem wyjść odebrała mnie karetka. Zawieziono mnie do Szpitala Nowowiejskiego, skąd ostatecznie wypisano mnie do domu. Wróciłem tam jeszcze raz tego samego wieczoru. również mnie wypuszczono. Ostatecznie, w ciągu ok. 24 godzin, trafiłem do szpitala psychiatrycznego, gdzie spędziłem 2 miesiące. Po wyjściu starałem się dojść do siebie psychicznie i, szczerze mówiąc, nie zastanawiałem się już nad całą sytuacją z policją. Jednak dziś otrzymałem pismo z prokuratury. Na początku się tym nie przejąłem myślałem, że to tylko informacja o umorzeniu postępowania, bo przecież to była medyczna marihuana. Zakładałem, że sprawa zakończy się z powodu braku znamion czynu zabronionego. Tymczasem, ku mojemu zaskoczeniu, przyszło pismo o umorzeniu dochodzenia ze względu na „niską szkodliwość społeczną”. Było to dla mnie dziwne, bo byłem przekonany, że susz zostanie zbadany, a sprawa zamknięta. Poza tym, obecnie robię sobie przerwę od używek i nie zamierzałem nawet odbierać tego suszu. Teraz zastanawiam się, czy da się jeszcze cokolwiek w tej sprawie zrobić. Wiem, że w ciągu 7 dni można złożyć zażalenie. Wygląda na to, że funkcjonariusze mogli wykorzystać mój brak świadomości i podsunąć mi do podpisu celowo niekorzystne zeznania. W normalnej sytuacji być może niewiele można by zrobić, ale z uwagi na moją udokumentowaną niepoczytalność można realnie spróbować to podważyć. Chciałem też zwrócić się w tej sprawie do Rzecznika Praw Obywatelskich. Szczególnie że w czasie pobytu „na dołku” mój stan psychiczny był naprawdę fatalny, a gdy doszedłem do siebie, miałem żal, że nie trafiłem do szpitala od razu być może skróciłoby to mój późniejszy pobyt w placówce psychiatrycznej. Miałem już wcześniej styczność z policją zostałem zatrzymany, ale wtedy mnie puścili, nawet nie chcąc oglądać faktury. Było to również dość nietypowe wezwanie, co potwierdza pewną ciągłość tych zdarzeń. Uważam, że moja niepoczytalność w tamtym momencie jest raczej niepodważalna. Tamta wcześniejsza interwencja policji też nie była rutynowa; wynikała z dość dziwnego zgłoszenia, z jednej strony zabawnego, ale jednak wstydliwego, więc nie wchodzę w szczegóły.
Recepta była świeża, leki wykupione tydzień wcześniej. W opakowaniu 5-gramowym miałem 2,33 g, a w 10-gramowym 7,19 g. Mój problem polega na tym, czy istnieje realna szansa na uchylenie postanowienia i zmianę przyczyny umorzenia na „brak znamion czynu zabronionego”, szczególnie jeśli funkcjonariusze podsunęli mi do podpisu niewłaściwe zeznania podczas przeszukiwania dokumentów ze szpitala żeby móc je załączyć w zażaleniu i odwołaniu do prokuratury znalazłem też receptę i fakturę, to świadczy że w ogóle nie wzięli tego pod uwagę choć aż musieli je znaleźć przy przeszukaniu poza tym wszystko było w oryginalnych opakowaniach.
Chciałbym coś z tym zrobić. Teoretycznie może to niewiele zmienia, ale jednak jest to „warunkowe umorzenie”, a równie dobrze mogłem dziś dostać wezwanie na rozprawę. W dodatku czuję, że w tej sprawie jestem zupełnie niewinny, a nigdy nie wiadomo, kiedy w przyszłości jakaś drobna wpadka może się za mną ciągnąć a taki „ślad w papierach” może mi wtedy zaszkodzić. Poza tym niepokoi mnie to, co by było, gdyby ktoś w podobnej sytuacji miał przy sobie np. 20 g suszu na receptę. Jak myślicie jest szansa coś ugrać w prawników nie za bardzo chcę inwestować, pewnie większość weźmie 500 zł za trzaśniecie drzwiami ale wpienia mnie że policja tak naprawdę bez większego powodu, mimo mojego odklejenia byłem naprawdę grzeczny, wtrąca mnie na minę i wrabia w przestępstwo którego nie popełniłem w najgorszym momencie mojego życia zamiast pomóc i odstawić do szpitala.
Recepta była świeża, leki wykupione tydzień wcześniej. W opakowaniu 5-gramowym miałem 2,33 g, a w 10-gramowym 7,19 g. Mój problem polega na tym, czy istnieje realna szansa na uchylenie postanowienia i zmianę przyczyny umorzenia na „brak znamion czynu zabronionego”, szczególnie jeśli funkcjonariusze podsunęli mi do podpisu niewłaściwe zeznania podczas przeszukiwania dokumentów ze szpitala żeby móc je załączyć w zażaleniu i odwołaniu do prokuratury znalazłem też receptę i fakturę, to świadczy że w ogóle nie wzięli tego pod uwagę choć aż musieli je znaleźć przy przeszukaniu poza tym wszystko było w oryginalnych opakowaniach.
Chciałbym coś z tym zrobić. Teoretycznie może to niewiele zmienia, ale jednak jest to „warunkowe umorzenie”, a równie dobrze mogłem dziś dostać wezwanie na rozprawę. W dodatku czuję, że w tej sprawie jestem zupełnie niewinny, a nigdy nie wiadomo, kiedy w przyszłości jakaś drobna wpadka może się za mną ciągnąć a taki „ślad w papierach” może mi wtedy zaszkodzić. Poza tym niepokoi mnie to, co by było, gdyby ktoś w podobnej sytuacji miał przy sobie np. 20 g suszu na receptę. Jak myślicie jest szansa coś ugrać w prawników nie za bardzo chcę inwestować, pewnie większość weźmie 500 zł za trzaśniecie drzwiami ale wpienia mnie że policja tak naprawdę bez większego powodu, mimo mojego odklejenia byłem naprawdę grzeczny, wtrąca mnie na minę i wrabia w przestępstwo którego nie popełniłem w najgorszym momencie mojego życia zamiast pomóc i odstawić do szpitala.