już minął rok od kiedy miałem najgorszą przygodę z mj, a było to tak:
poszliśmy z paroma kumplami na łąkę, temat od dilla, to była resztka z imprezy sprzed paru dni (wtedy miałem jedną z lepszych bań, niesamowita euforia), wypaliłem dwie lufy, chwyciłem browara i wypiłem połowę, poczułem, że jest coś nie tak i go odłożyłem, zaczęły mi drżeć mięśnie (tak jakby się napinać i kurczyć) nagle zaczęła się jazda: przez 4 godziny co 15-25 sek traciłem kontakt z rzeczywistością, tak jakbym był we śnie i się wybudzał, cały obraz jaki widziałem zawężął się i robił się efekt czarnego tunelu ze światłem na końcu, niesłyszałem kompletnie nic oprócz swojego pulsu i oddechu i nagle taki zoom, 200% koncentracji, myślę że to koniec, tak jakbym wybudził się ze złego snu i jazda znowu się zaczyna, to było okropne, wtedy bardzo mało wiedziałem o mj, zacząłem się schizować że mogę tego nie przeżyć, zacząłem zżerać ogromne ilości jedzenia i popijać sokiem, żeby się zerzygać, ale to nic nie pomogło, zacząłem się dotleniać - biegałem sprintem przez pare minut tam i spowrotem, ale bez efektu. Z innych objawów to m.in. nie potrafiłem przejść sam przez ulicę: patrzę w prawo- nic nie jedzie, patrzę w lewo- nic nie jedzie, ale nie pamiętam co było po prawej, patrzę w prawo nie pamiętam co po lewej albo wychodzę po schodach na trzecie piętro, będąc na pierwszym wydawało mi się że to już czwarte, albo parę minut zajęło mi włożenie karty pamięci do czytnika, próbuję ją włożyć, nie wchodzi, obracam nie wchodzi i nie pamiętam którą stroną przed momentem próbowałem wsadzić. Idąc ulicą barwy w okół przechodziły raz w ciepłe, a raz w zimne, paliłem koło 19:00, o 21:30 położyłem się spać, koło 2:00 obudziłem się i chciałem się odlać, ale jak wstałem to poczułem że dalej mam banie i się położyłem, najgorszy to był ten strach jak się kładłem spać, że już się nie obudzę
l: to było tak okropne że nie paliłem przez dłuuuugi czas, jakiś czas później paliliśmy z bonga, złapałem chmurę, poczułem że znowu mnie tak negatywnie chwyta więc odłożyłem bongo, na szczęście nie miałem już takich odchyłów z traceniem świadomości, ale łaziłem jak we śnie, poszedłem do domu, położyłem się do łóżka, pomyślałem że się zrelaksuję i odkryłem, że po orgazmie bania w 70% znika
wstałem z łóżka i zero, nic mnie już nie trzymało, prawie wszystko zeszło, ubrałem się i poszedłem na imprezę
tak więc jak macie "bad tripa" to polecam się zmasturbować