G
Gość
Guest
Witam w mojej pierwszej fotorelacji, która jest jednocześnie moją pierwszą uprawą!
Fotorelacja nie jest prowadzona od początku, dlatego zdjęcia będą rzutem z okresu 2 miesięcy. Pragnę zwrócić też uwagę, że fotorelacja na początku nie była planowana.
Na nasz pierwszy out poleciał Passion #1, czyli sześć regularnych nasion (kupiliśmy 10 ale kolega nie chciał wszystkiego sadzić). Po miesiącu ustaliłem z kumplem, że przydałyby się jeszcze jakieś automaty feminizowane dla pewności, co zaowocowało zakupieniem 3 pestek Ak-47. Kolejny miesiąc później obudziliśmy się znowu i dokupiliśmy jeszcze 3 pestki Jamaican Haze Auto.
Zatem z początkowych 6 pestek passiona, zrobiło się, jak później się okaże 9 roślin obecnie wschodzących, ale zacznijmy od początku...
Zatem pierwsze passiony miały polecieć do ziemi na trzech spotach po około półtoratygodniowym wzroście na parapecie. Po dwie rośliny na każdy spot znajdujący się w innej miejscowości:freak: Po dwóch tygodniach z jednego spota rośliny zostały zabrane, ponieważ gleba była beznadziejna, tudzież był spory problem z dojazdem do spota. Zatem rośliny zostały przeniesione do miejsca, w którym czekały już dwie wcześniej znajdujące się tam pociechy. W tamtym okresie szukałem z kumplem informacji na temat gleby gliniastej, ponieważ spot znajduje się przy rzeczce. Pomimo opini raczej nieprzychylnych takowemu sadzeniu my i tak wiedzieliśmy lepiej Na początku kumpel wymyślił, żeby ziemię wrzucić do worka na śmieci który włożymy do ziemi, żeby ograniczyć nadmiar wody. Na próbę zrobiliśmy tak dla jednej rośliny. Żeby nie przedłużać, powiem odrazu, że był to zły pomysł. Po jakimś czasie roślinkom od dołu zaczęły żółknąć liście, więc zaczęliśmy sprawdzać w necie o co cho. Nie byliśmy pewni czy chodzi o nadmiar wody, złe ph gleby czy brak potasu, którego niedobór pasował jak ulał do naszych zżółkniętych listków. Ostatecznie po grubszym deszczu postanowiliśmy przenieść rośliny z ziemi do doniczek, ponieważ było tam za mokro. Zostawiliśmy jednak jednego passiona w ziemi, ponieważ nie żółkły mu liście. W tym czasie na parapecie wznosiły się już nasze nowe nabytki - automaty Ak-47. Na wilgotną chusteczkę poleciały trzy pestki ale jedna nie chciała wykiełkować chociaż się otworzyła. Okazało się później że zgniła. Po przerzuceniu do doniczek i odwiedzeniu spota tydzień później, listki które które były zżółknięte uschły, jednak następne liście już nie żółkły. W tym samym dniu automaty poszły do doniczek na tym samym spocie. Byliśmy już ucieszeni tym, że rośliny mają się dobrze, lecz dwa tygodnie później miał miejsce kolejny horror młodego growera. Tym razem najwyższe liście były całe podziurawione w sitko, a z niektórych zostały wrecz tylko nerwy. Poza tym najmłodsze listki zaczynały się dziwacznie wykręcać. Razem z kolegą zaczęliśmy grzebać w necie szukając informacji na ten temat. Na haszyszu znalazłem kilka zdjęć z podobnymi dziurami, jednak w komentarzach, każdy miał własne zdanie na temat tego, co to może być. Ostatecznie nie wiedzieliśmy co zrobić z tym fantem więc zostawiliśmy jak jest. Po dwóch tygodniach, udało mi się namówić kumpla w końcu na przeniesienie roślin w inne miejsce, ponieważ na obecnym spocie rośliny rosły w cieniu! Po przeniesieniu roślin w inne miejsce, full nasłonecznione, wszystko teraz leci nam z górki. Rośliny pokazały piękne, zdrowe i nowe (nawet nie czuję gdy rymuję) partie liści. Podziurawione i powykrecane liście są więc teraz tylko wspomnieniem. Pozatym liście które wyrosły, od kiedy rośliny są na pełnym słońcu wyrosły trzykrotnie większe niż poprzednia para liści! Tydzień temu na spota poleciał jeszcze Jamaican Haze który okazał się trójliściennym mutantem. Gdy przeczytałem z kumplem że takie mutanty zazwyczaj w ogóle nie wyrastają postanowiliśmy wrzucić drugą pestkę do ziemi, jednak ona wciąż stoi na parapecie od dłuższego czasu, ponieważ pomimo że wyrosła na półtora centymetra to nie otwiera pestki. Miałem ten problem z jednym passionem, gdy nie mógł rozłupać łupinek nasienia, na początku myślałem że jest stracony, lecz po zdjęciu łupinek szybko wyrósł i dogonił pozostałe rośliny. Jamaican haze jednak pomimo zdjecia pestki nawet się nie rusza...pozostaje więc tylko mutant.
Wracając do roślin na drugim spocie, to nie były one odwiedzane przez około miesiąc, więc nie wiem co się z nimi dzieje. Ale ten spot również zasługuje na choćby odrobinę uwagi więc...oto Skrócona Historia Drugiego Spota:
...rośliny zostawiliśmy w dwóch miejscach do których naszym zdaniem trudno się dostać. Niestety... przy następnych odwiedzinach sami nie mogliśmy tych miejsc znaleźć! Po około 45 min poszukiwań znaleźliśmy jedną roślinę, i pocieszaliśmy się już , że druga jest tak łatwa do znalezienia. Powiem krótko: myliliśmy się. Pomimo 2,5 h poszukiwań i przetrząśnięciu metr po metrze ok. 150 m2 lasu nie znaleźliśmy rośliny, więc uznaliśmy że ktoś ją ukradł, jednak ustaliliśmy że gdy następnym razem przyjdę tam sam, to postaram się ją jeszcze poszukać. Przy okazji wrzuciłem do kiełkowania jeszcze jednego passiona aby uzupełnić dziurę. Następnym razem gdy zajechałem wysadzić nową roślinę znów nie mogłem znależć spota i szukałem go około pół godziny. Gdy go znalazłem byłem już tak wkurzony szukaniem za każdym razem tego spota, że nie miałem już ochoty szukać zagubionej rośliny. W połowie drogi ochłonąłem jednak i przypomniałem sobie, że przecież obiecałem jej poszukać. Wróciłem więc do lasu i jak tylko wszedłem w obszar, w którym miała znajdować się roślina mało jej nie zgniotłem! Byłem bardzo ucieszony i szczerze zdziwiony że ostatnio szukaliśmy jej z kolegą 2,5h a teraz na wstępie już ją znalazłem Wyjąłem ją więc i przesadziłem na jednego spota, więc teraz są tam trzy passiony nie odwiedzone od ok. miesiąca
Sorki że tak przydługo, ale jakoś tak wyszłor:
Poniżej wrzucam zdjęcia roślin. Niestety nie mam zdjęć roślin z drugiego spota. Rośliny w kolejności: 1, 2, 3, 4. To są passiony.
02.06.2012
Tak to wyglądało po deszczu:
I automaty:
Fotorelacja nie jest prowadzona od początku, dlatego zdjęcia będą rzutem z okresu 2 miesięcy. Pragnę zwrócić też uwagę, że fotorelacja na początku nie była planowana.
Na nasz pierwszy out poleciał Passion #1, czyli sześć regularnych nasion (kupiliśmy 10 ale kolega nie chciał wszystkiego sadzić). Po miesiącu ustaliłem z kumplem, że przydałyby się jeszcze jakieś automaty feminizowane dla pewności, co zaowocowało zakupieniem 3 pestek Ak-47. Kolejny miesiąc później obudziliśmy się znowu i dokupiliśmy jeszcze 3 pestki Jamaican Haze Auto.
Zatem z początkowych 6 pestek passiona, zrobiło się, jak później się okaże 9 roślin obecnie wschodzących, ale zacznijmy od początku...
Zatem pierwsze passiony miały polecieć do ziemi na trzech spotach po około półtoratygodniowym wzroście na parapecie. Po dwie rośliny na każdy spot znajdujący się w innej miejscowości:freak: Po dwóch tygodniach z jednego spota rośliny zostały zabrane, ponieważ gleba była beznadziejna, tudzież był spory problem z dojazdem do spota. Zatem rośliny zostały przeniesione do miejsca, w którym czekały już dwie wcześniej znajdujące się tam pociechy. W tamtym okresie szukałem z kumplem informacji na temat gleby gliniastej, ponieważ spot znajduje się przy rzeczce. Pomimo opini raczej nieprzychylnych takowemu sadzeniu my i tak wiedzieliśmy lepiej Na początku kumpel wymyślił, żeby ziemię wrzucić do worka na śmieci który włożymy do ziemi, żeby ograniczyć nadmiar wody. Na próbę zrobiliśmy tak dla jednej rośliny. Żeby nie przedłużać, powiem odrazu, że był to zły pomysł. Po jakimś czasie roślinkom od dołu zaczęły żółknąć liście, więc zaczęliśmy sprawdzać w necie o co cho. Nie byliśmy pewni czy chodzi o nadmiar wody, złe ph gleby czy brak potasu, którego niedobór pasował jak ulał do naszych zżółkniętych listków. Ostatecznie po grubszym deszczu postanowiliśmy przenieść rośliny z ziemi do doniczek, ponieważ było tam za mokro. Zostawiliśmy jednak jednego passiona w ziemi, ponieważ nie żółkły mu liście. W tym czasie na parapecie wznosiły się już nasze nowe nabytki - automaty Ak-47. Na wilgotną chusteczkę poleciały trzy pestki ale jedna nie chciała wykiełkować chociaż się otworzyła. Okazało się później że zgniła. Po przerzuceniu do doniczek i odwiedzeniu spota tydzień później, listki które które były zżółknięte uschły, jednak następne liście już nie żółkły. W tym samym dniu automaty poszły do doniczek na tym samym spocie. Byliśmy już ucieszeni tym, że rośliny mają się dobrze, lecz dwa tygodnie później miał miejsce kolejny horror młodego growera. Tym razem najwyższe liście były całe podziurawione w sitko, a z niektórych zostały wrecz tylko nerwy. Poza tym najmłodsze listki zaczynały się dziwacznie wykręcać. Razem z kolegą zaczęliśmy grzebać w necie szukając informacji na ten temat. Na haszyszu znalazłem kilka zdjęć z podobnymi dziurami, jednak w komentarzach, każdy miał własne zdanie na temat tego, co to może być. Ostatecznie nie wiedzieliśmy co zrobić z tym fantem więc zostawiliśmy jak jest. Po dwóch tygodniach, udało mi się namówić kumpla w końcu na przeniesienie roślin w inne miejsce, ponieważ na obecnym spocie rośliny rosły w cieniu! Po przeniesieniu roślin w inne miejsce, full nasłonecznione, wszystko teraz leci nam z górki. Rośliny pokazały piękne, zdrowe i nowe (nawet nie czuję gdy rymuję) partie liści. Podziurawione i powykrecane liście są więc teraz tylko wspomnieniem. Pozatym liście które wyrosły, od kiedy rośliny są na pełnym słońcu wyrosły trzykrotnie większe niż poprzednia para liści! Tydzień temu na spota poleciał jeszcze Jamaican Haze który okazał się trójliściennym mutantem. Gdy przeczytałem z kumplem że takie mutanty zazwyczaj w ogóle nie wyrastają postanowiliśmy wrzucić drugą pestkę do ziemi, jednak ona wciąż stoi na parapecie od dłuższego czasu, ponieważ pomimo że wyrosła na półtora centymetra to nie otwiera pestki. Miałem ten problem z jednym passionem, gdy nie mógł rozłupać łupinek nasienia, na początku myślałem że jest stracony, lecz po zdjęciu łupinek szybko wyrósł i dogonił pozostałe rośliny. Jamaican haze jednak pomimo zdjecia pestki nawet się nie rusza...pozostaje więc tylko mutant.
Wracając do roślin na drugim spocie, to nie były one odwiedzane przez około miesiąc, więc nie wiem co się z nimi dzieje. Ale ten spot również zasługuje na choćby odrobinę uwagi więc...oto Skrócona Historia Drugiego Spota:
...rośliny zostawiliśmy w dwóch miejscach do których naszym zdaniem trudno się dostać. Niestety... przy następnych odwiedzinach sami nie mogliśmy tych miejsc znaleźć! Po około 45 min poszukiwań znaleźliśmy jedną roślinę, i pocieszaliśmy się już , że druga jest tak łatwa do znalezienia. Powiem krótko: myliliśmy się. Pomimo 2,5 h poszukiwań i przetrząśnięciu metr po metrze ok. 150 m2 lasu nie znaleźliśmy rośliny, więc uznaliśmy że ktoś ją ukradł, jednak ustaliliśmy że gdy następnym razem przyjdę tam sam, to postaram się ją jeszcze poszukać. Przy okazji wrzuciłem do kiełkowania jeszcze jednego passiona aby uzupełnić dziurę. Następnym razem gdy zajechałem wysadzić nową roślinę znów nie mogłem znależć spota i szukałem go około pół godziny. Gdy go znalazłem byłem już tak wkurzony szukaniem za każdym razem tego spota, że nie miałem już ochoty szukać zagubionej rośliny. W połowie drogi ochłonąłem jednak i przypomniałem sobie, że przecież obiecałem jej poszukać. Wróciłem więc do lasu i jak tylko wszedłem w obszar, w którym miała znajdować się roślina mało jej nie zgniotłem! Byłem bardzo ucieszony i szczerze zdziwiony że ostatnio szukaliśmy jej z kolegą 2,5h a teraz na wstępie już ją znalazłem Wyjąłem ją więc i przesadziłem na jednego spota, więc teraz są tam trzy passiony nie odwiedzone od ok. miesiąca
Sorki że tak przydługo, ale jakoś tak wyszłor:
Poniżej wrzucam zdjęcia roślin. Niestety nie mam zdjęć roślin z drugiego spota. Rośliny w kolejności: 1, 2, 3, 4. To są passiony.
26.05. 2012
02.06.2012
16.06.2012
Tak to wyglądało po deszczu:
I automaty:
23.06.2012