Czolgiem,
Z okazji ze za oknem mamy iscie jesienna
aure, siegnalem do kolejnego sloja z tegorocznych zbiorow - tym razem tez lokalny
cut i nastepny klasyk.
White Widow - z pojemnika, po otwarciu czujemy kwiecisto, mydlane tony, delikatne i spojne, podbite lekka ziemnistoscia. Po odstawieniu, 5min. i wali w calym pomieszczeniu, kolejny smierdzioch do kolekcji.
Dym, jasny - wydaje sie byc suchy, ale nie gryzie, delikatny w gardle, po fajce/lufie
(ja pale ze swojego bullet pipe) odkaszlniemy, w spliffie maratonczyk - pali sie to i pali, dosc oleisty i lagodny po drodze. Smak w obydwu przypadkach bez fajerwerkow... w lufie wybija sie mydlanosc/ziemnistosc tego sortu - spliff, calosc idzie w oleista gladkosc, zapach przy paleniu skunkowy. Jest to pierwszy raz jak ja u siebie goscze, wczesniej mialem okazje raczyc sie ta odmiana przy okazji wizyty w Amsterdamie,
aaa zapomnialbym.... mialem pod strzecha kilka razy
Blue Widow ale to buah, jak dla mnie klasa sama w sobie i w tym przypadku - jablko dosc daleko od jabloni upadlo hehe, niemniej jednak jest to kamien milowy
(WW) i moze na przestrzeni lub z perspektywy tylu lat nie byc az tak atrakcyjna odmiana z ktora wszyscy jestesmy obyci lub osluchani, ale kazdy szanujacy sie grower raz powinien ja u siebie miec, tyle!
Pozdrawiam,
12"