Dziś był pity estoński produkt, jedyna rzecz któro kojarzę z Estoni, czyli Puhaste. Dwa risiki do o***ania w pojedynkę. Plus Większe Rzeczy z Ziemi Obiecanej do przepicia.
Jakaś gruba baba z blantem (11.4%) vs. szatanuchy (12.5%) w koopie z ruskim Zagovorem i AF Brew (chyba Almost Famous).
Pierwszy za***isty, wszystko na swoim miejscu, piękny balans między goryczką, ciałem i dodatkami. Rodzynki i ich słodycz pełna jak gruba baba wyczuwalne w każdym łyku kontrowane korzennością wanilii w akompaniamencie rumu. Wysoce chlalne, po przepłukaniu kubków smakowych przechyliłem na dwa razy, powinni ładować to do 0.5l. Solidne 4.30 na UT.
Drugi osobnik trzyma poziom, ale wypadł nieco gorzej w porównaniu z goło babo. Tonka, wanilia oraz cynamon obsypane ekstra
milk sugar. Niestety tonka zdominowała piwo, przykryła lub spotęgowała wanilię i po cynamonie brak śladu. Laktozy na***ane łopatą, mega ulep, na tyle, że dana pojemność to trochę katorga dla kogoś spoza #cukrzycateam. Prawilne 4.00 na UT, bo 3 browary to niech się podzielo.
Reasumując - dobre gówno za przyzwoite piniondze, coraz częściej polskie piwa kosztujo wincyj a są gorszyj jakości. Plus za etę z grubo babo z wonsem.