Też podzielę się pewną akcją z psiarskimi.
Z moim bardzo dobrym koleżką mamy taką tradycję że co rok przed bożym narodzeniem jedziemy sobie we dwóch po choinki do naszych domów. Rzecz działa się jakieś 5-6 lat temu. Wsiadamy w mojego kombiaka i ruszamy na poszukiwanie choinek. Były to czasy tych wielkich elektronicznych papierosów, nie tych patyczków tylko wielkich takich boksów. Byłem posiadaczem takiego wariata i waliłem z niego oporowe chmury, ta informacja jest na potrzebę dalszej części historii.
Ruszamy po drzewka, ja mam przy sobie 2g, ziomek 5g.
Zajeżdżamy pod tego zielonego obiego, tuba, uchylam szybkę, i kociołek. Popalamy, gadamy, jakieś tam śmieszki, do momentu jak koło mojego okna przechodzi jakaś parka, i słyszę jak foka mówi że tamci jarają w aucie. Wychylam głowę i rzecze do niej zajmij się swoją dupą. Poszli. My również dupsko z auta i do wejścia do sklepu. Ze mnie taki majsterkowicz jest to przeczołgałem ziomka po działach narzędziowych dobre 1,5h zanim kupiliśmy choinki. Drzewka do bagażnika i ruszamy w drogę powrotną. Jedziemy trasą, zjeżdżamy naszym zjazdem i stajemy na światłach na rondzie. Ja na lewym do skrętu. Nagle słyszę trąbienie z boku po prawej, jakiś typ w starej skodzie macha mi łapą. Otwieram szybę a ten mi ciach blachą przed oczami i nawija że mam zawinąć na cpn. Ja zesrany, morda moja zesrana, mówie mu wariacie dzwoń do żony niech kaucję szykuje. Wjeżdżam na stację, palenie do schowka i ahoj przygodo. Wy***ali nas z auta i z ryjem co mamy, dawać to hu*e, cię zawiozę na szoł szeng itp ogólnie majty ku**a brudne bo jak zajrzy do schowka to dopiero się skończy domniemanie niewinności.
I tak sobie jedną półkulą go słucham a drugą zastanawiam się czy trudno będzie skitrać w dupie np hajs czy nożyczki.
Rzuca mnie na maskę i drze ryja wszystko z kieszeni! Wszystko z kieszeni!
To ja pyk, portfello, kluczę i taką dużą buteleczkę własnej roboty tego płynu do epapierosa, duża bo 100ml i pies ją łapię i pyta co to, to odpowiadam że płyn do boxa a on co to box? Mówię pudełko tylko po angielsku pajacu. Nie no tak nie powiedziałem ale mogłem tyle że dalej byłem zesrany w h*j.
To wyjąłem z drugiej kieszeni tego papierocha i mówie mu że to jest box i chciałem pociągnąć temat bo zauważyłem że się zaciekawił tym fajkiem i mówię że ogromne chmury puszcza. On mi go oddaje, ja biorę łapie macha takiego byczego i ***ie w niego taką hmurą wielką jak we mgle kinga. Pies zdziwiony, podchodzi do swojego koleżki i coś tam szepczą do ucha sobie. Po chwili wraca i mówi że dostali wezwanie że ktoś na parkingu tego obiego czy jak tam się zwie że ktoś siedzi w aucie i kotłuje ziółko a ja myk pomysł i mówię że to tak to my ale nie ziółko było palone tylko ten kiep mój. Nagle jak za dotknięciem różdżki atmosferka się rozluźniła, ciśnienie opadło i się rozeszło po kościach, do auta nie zajrzeli i pojechaliśmy w swoją stronę wszyscy.