Witam. Coś od siebie dodam. Używam Mighty od pół roku. Dopiero od miesiąca mam problemy z gardłem po użyciu. Nie boli, nie drapie podczas zaciągania, ale później po inchalacji boli. Boli jakby podniebienie gdzieś z tyłu, czasami zdarzają się nawet odczucia jak po chorobie gardła. Z początku myślałem, że moje zatoki mi się nasiliły. Zrobiłem sobie RTG zatok. Krew, Mocz, Wymaz gardła, Poziom Wit D, mam skierowanie do laryngologa.
Fakt, ze po gardle spływa od czasu do czasu, oczy ostatnio mam zaropiałe, a to też można powiązać z zatokami, a co za tym idzie, ogólnym podrażnieniem gardła. Ale po za tym spływaniem, wszystkie te badania nie wykazały problemów. Badania zrobiłem tym chętniej, kiedy przeczytałem, ze marihuana zwiększa zapotrzebowanie na witaminy. Wniosek może być taki, że mechanicznie uszkadzam gardło Mightym. Zmniejszyłem sobie temp do 205. Zaciągam się trochę krócej i ciągnę z różnych miejsc w ustach, żeby "poziomy słup" gorącego powietrza nie atakował jednego miejsca na podniebieniu. Ostatnio nawet biorę łyka zimnej wody i ciągnę trzymając ją w ustach (kupię bublera). Dodam, ze ten ból już utrzymuje się miesiąc i wraca przeważnie na koniec dnia, jeśli codziennie wapuję swoje 0.50 trzy razy dziennie.
Zaczęło się to w dniu w którym zrobiłem sesję z fifki po długiej przerwie od niej po przesiadce na Mighty. Ból z dnia na dzień staje się mniejszy, jeśli mniej wapuję, albo wcale.
Ktoś miał podobne odczucia?