Witam wszystkich serdecznie.
forum śledzę od jakichś 3 lat, ale dopiero w tym odważyłem się założyć konto i być może zrobić fotorelację.
mój pierwszy out rozpoczął się w zeszłym roku, było dość powiedzmy zabawnie. Spot przygotowany 2 tygodnie przed sadzeniem a sadzenie w połowie czerwca (pół automaty od Grzecha), zero growboxa na starcie tylko rośliny na parapet i jazda . z 33 nasionek które kiełkowałem do zbiorów dotrzymało 13 z czego tylko z 8 był jako taki plon (łącznie koło 90 g). Pierwszy grow to wspaniałe przeżycie, kur***ko dużo nerwów i ciągła panika,( przynajmniej w moim przypadku
) ale jednocześnie wielka radość na koniec sezonu, w sumie w trakcie też bo "zaprzyjaźniasz" się z tymi dziewczynami o które tak dbasz.
w tym sezonie dużo spokojniej, na lajcie i jednocześnie na większą skalę. spot przygotowany na jesieni. wszystko miało być pięknie ale niestety jakieś roboty budowlane 100 m od spota... więc stworzyłem sobie 3 kolejne na 2 przeniosłem wcześniej przygotowaną ziemie ze spalonego spota a na 3 testujemy jak wyrośnie na tamtejszej glebie. spot otoczony z 3 stron bagnem ale w samym centrum już w miarę sucho wykopałem dołek na jakieś 30 cm i woda się nie zbierała, czytałem że w takich miejscach gleba jest bogata więc zobaczymy jak będzie. z 25 sezonowych dziewczyn wykiełkowało 100% 2 potem z nieznanych przyczyn padły więc sobie zrobiłem 2 klony (jedną roślinę i tak przeznaczałem na matkę aby się nauczyć klonowania i treningu) i o dziwo po 5 dniach wyglądają świetnie ani na moment im liście nie oklapły, tylko jakoś nie widzę aby rosły. W tym roku growbox 0,36m i żarówa na weg 150w, nie ma porównania do zeszłorocznego parapetu jeszcze jak dostały 1 raz nawozu to wystrzeliły jak po***ane, aż był lekki problem z przenoszeniem na spota.
teraz kilka przemyśleń:
Wiedza czytana nijak się ma do doświadczenia zdobywanego w praktyce.
growbox to podstawa, nawet średni jest lepszy od parapetu (przynajmniej w miejskich warunkach)
przewożenie dziewczyn w plecaku na rowerze w moim przypadku doprowadziło do takiego stresu ze po poł h jazdy już były trochę oklapnięte i po przesadzeniu kilka padło.
Polecam dla tych którzy nie mają swojego auta taxi, wkładasz dziewczyny do skrzynki na browar (do 20 sztuk) skrzynkę do dużego worka na śmieci (byle nie przeźroczysty
) zawiązujesz i jedziesz w pobliże spota.
co do treningu to lst po 2 sezonach opanowałem całkiem nieźle ale niestety FIM jest dla mnie jeszcze zagadką ;p
trochę chaotycznie ale to można powiedzieć mój pierwszy wątek na forum więc wyabczycie
z fartem
ps. nie szanuję ortografi
forum śledzę od jakichś 3 lat, ale dopiero w tym odważyłem się założyć konto i być może zrobić fotorelację.
mój pierwszy out rozpoczął się w zeszłym roku, było dość powiedzmy zabawnie. Spot przygotowany 2 tygodnie przed sadzeniem a sadzenie w połowie czerwca (pół automaty od Grzecha), zero growboxa na starcie tylko rośliny na parapet i jazda . z 33 nasionek które kiełkowałem do zbiorów dotrzymało 13 z czego tylko z 8 był jako taki plon (łącznie koło 90 g). Pierwszy grow to wspaniałe przeżycie, kur***ko dużo nerwów i ciągła panika,( przynajmniej w moim przypadku
w tym sezonie dużo spokojniej, na lajcie i jednocześnie na większą skalę. spot przygotowany na jesieni. wszystko miało być pięknie ale niestety jakieś roboty budowlane 100 m od spota... więc stworzyłem sobie 3 kolejne na 2 przeniosłem wcześniej przygotowaną ziemie ze spalonego spota a na 3 testujemy jak wyrośnie na tamtejszej glebie. spot otoczony z 3 stron bagnem ale w samym centrum już w miarę sucho wykopałem dołek na jakieś 30 cm i woda się nie zbierała, czytałem że w takich miejscach gleba jest bogata więc zobaczymy jak będzie. z 25 sezonowych dziewczyn wykiełkowało 100% 2 potem z nieznanych przyczyn padły więc sobie zrobiłem 2 klony (jedną roślinę i tak przeznaczałem na matkę aby się nauczyć klonowania i treningu) i o dziwo po 5 dniach wyglądają świetnie ani na moment im liście nie oklapły, tylko jakoś nie widzę aby rosły. W tym roku growbox 0,36m i żarówa na weg 150w, nie ma porównania do zeszłorocznego parapetu jeszcze jak dostały 1 raz nawozu to wystrzeliły jak po***ane, aż był lekki problem z przenoszeniem na spota.
teraz kilka przemyśleń:
Wiedza czytana nijak się ma do doświadczenia zdobywanego w praktyce.
growbox to podstawa, nawet średni jest lepszy od parapetu (przynajmniej w miejskich warunkach)
przewożenie dziewczyn w plecaku na rowerze w moim przypadku doprowadziło do takiego stresu ze po poł h jazdy już były trochę oklapnięte i po przesadzeniu kilka padło.
Polecam dla tych którzy nie mają swojego auta taxi, wkładasz dziewczyny do skrzynki na browar (do 20 sztuk) skrzynkę do dużego worka na śmieci (byle nie przeźroczysty
co do treningu to lst po 2 sezonach opanowałem całkiem nieźle ale niestety FIM jest dla mnie jeszcze zagadką ;p
trochę chaotycznie ale to można powiedzieć mój pierwszy wątek na forum więc wyabczycie
z fartem
ps. nie szanuję ortografi