urodziny kumpla... 2 gramy na trzech... + chyba 10gram sieji...
kumpel ma domek i normalnie taki choby ogord ;p stodołe i takie tam ;p heh no i za stodołom mielismy ognisko, muze... i ogolnie wszystko było ;] jego starsi byli w domu normalnie...
spalilismy chyba z 2 lufy i nic... potem poszlismy z paroma osobami jeszcze znowu 3 lufy tyle ze wiecej osob... no i cos tam powiedzmy ze wchodziło ale tak choby wcale... ( tylko ze ....narazie to była tylko ta sieja ) zioło chcielismy zostawic na potem na 3
no i nadeszła ta chwila poszlismy we trzech jakies 15metrów od ogniska... i tam stał w krzakach stary maluch od kumpla oczywiscie zepsuty... wpakowalismy sie do niego... i obrocilismy pare faj wodnych (oczywiscie juz normalnego zioła)
i zaczeło sie... po moze 2 rundce... moj kumpel dostał schiza ze jestesmy Flinstonami i ze zapie****amy tak jak oni nogami... zeby jechac moj kumpel myslał ze prowadzi...
kolejna rundka... tak sie zaciagnołem ze myslałem ze mi rozdupi płuca... zaczołem kaszlec jak po***a... chyba ze 3minuty to trwało... i moi kumple przez to dostali schiza ze sie dusza.... i w tym momecie w expresowym tempie wy***alismy z tego malucha ja byłem po stronie pasazera gdzie drzwi były zablokowane jakimis cagłami ale to roz***ałem i sie wydostałem hah...
No i idziemy sobie a raczej ja biegłem (miałem juz fajnie) do tego ogniska gdzie wszyscy siedzieli... patrzymy... stół z jedzeniem zaczelismy wpie****ac jak po***ani... po chwili... stanołem... patrze sie na 2 innych kumpli... i zaczynam sie z nich smiac (i tu sie zaczeło) smieje sie... i ruszam głową na prawo na lewo... nic nie widze zamykam oczy... poczym staje w miejscu otwieram oczy... patrze a ognisko jest w innym miejscu :shock: :shock: mowie... o ku**a co to ma byc i znowu sie smieje... krece sie w koło... i poporstu znowu stanołem w innym miejscu i ognisko miałem po innej stronie.. i tak chyba ze 3-4 razy smiałem sie zatrzymywałem smiałem zatrzymywałem ... potem nie wiem co sie działo... ale jak mi opowiadali pare dni potem... to skakłem wokoł wszystkich... itd.... i jak to sie skonczyło to miałem najgorszy shiz zycia... podchodze do ogniska... patrze na wszystkich co tam siedza... a zaden z nich nie patrzy sie na mnie.... kumpel koło mnie przechodzi i tak jak by mnie nie widział... POPROSTU MYSLAŁEM ZE UMARŁEM :shock: :lol: :mrgreen: i robiłem wszystko zeby zobaczy czy oni mnie widza... krzyczałem => "Teeeeeeeeeeeeeeeeeeeee" a oni... "co, nie krzycz...." a ja wtedy... . "no dobrze , widzicie mnie..."
a po chwili znowu... "teeeeeee" ..... i to samo
po jakims czasie wziołem taka belke co miała isc do ogniska na spalenie... podnosze to i wołam do nich znowu 'Teeeeeeeeee...." i wymierzyłem tą belka w nich ale nie chciałem zycac... normalnie pamietam ze myslałem sobie "NIE MOGE W NICH TYCH CIEPNĄC" a kumpel do mnie szybko podszedł i mowi... "ej ej spokojnie widzimy cie zyjesz..."
potem usiadłem kumpeli na kolanach ;p siedziałem hmm nie wiem ile ale moze pare minut... i przesiadłem sie na krzesło.... i pytam sie ktora godzina... a oni mi mowia.. ze cos koło 2;00 a ja mowie "ale musze wiedziec dokładnie... co do sekundy..... musze... " no i mi mowili............ co minte mi musieli mowic ktora godzina haha bo sie ciagle pytałem.... ;p myslałem ze juz duuuzo czasu przeleciało...
hmmm.. no i wsumie to wiecej nie pamietam.... troche chyba przyspałem... potem juz mi przechodziło... i było w miare ;]
wsumie to było najwieksze palenie jakie miałem w zyciu heh... troche głupi schiz z tym ze umarłem... ale wsumie nie było az tak zle heheh
pozdro...
kumpel ma domek i normalnie taki choby ogord ;p stodołe i takie tam ;p heh no i za stodołom mielismy ognisko, muze... i ogolnie wszystko było ;] jego starsi byli w domu normalnie...
spalilismy chyba z 2 lufy i nic... potem poszlismy z paroma osobami jeszcze znowu 3 lufy tyle ze wiecej osob... no i cos tam powiedzmy ze wchodziło ale tak choby wcale... ( tylko ze ....narazie to była tylko ta sieja ) zioło chcielismy zostawic na potem na 3
no i nadeszła ta chwila poszlismy we trzech jakies 15metrów od ogniska... i tam stał w krzakach stary maluch od kumpla oczywiscie zepsuty... wpakowalismy sie do niego... i obrocilismy pare faj wodnych (oczywiscie juz normalnego zioła)
i zaczeło sie... po moze 2 rundce... moj kumpel dostał schiza ze jestesmy Flinstonami i ze zapie****amy tak jak oni nogami... zeby jechac moj kumpel myslał ze prowadzi...
kolejna rundka... tak sie zaciagnołem ze myslałem ze mi rozdupi płuca... zaczołem kaszlec jak po***a... chyba ze 3minuty to trwało... i moi kumple przez to dostali schiza ze sie dusza.... i w tym momecie w expresowym tempie wy***alismy z tego malucha ja byłem po stronie pasazera gdzie drzwi były zablokowane jakimis cagłami ale to roz***ałem i sie wydostałem hah...
No i idziemy sobie a raczej ja biegłem (miałem juz fajnie) do tego ogniska gdzie wszyscy siedzieli... patrzymy... stół z jedzeniem zaczelismy wpie****ac jak po***ani... po chwili... stanołem... patrze sie na 2 innych kumpli... i zaczynam sie z nich smiac (i tu sie zaczeło) smieje sie... i ruszam głową na prawo na lewo... nic nie widze zamykam oczy... poczym staje w miejscu otwieram oczy... patrze a ognisko jest w innym miejscu :shock: :shock: mowie... o ku**a co to ma byc i znowu sie smieje... krece sie w koło... i poporstu znowu stanołem w innym miejscu i ognisko miałem po innej stronie.. i tak chyba ze 3-4 razy smiałem sie zatrzymywałem smiałem zatrzymywałem ... potem nie wiem co sie działo... ale jak mi opowiadali pare dni potem... to skakłem wokoł wszystkich... itd.... i jak to sie skonczyło to miałem najgorszy shiz zycia... podchodze do ogniska... patrze na wszystkich co tam siedza... a zaden z nich nie patrzy sie na mnie.... kumpel koło mnie przechodzi i tak jak by mnie nie widział... POPROSTU MYSLAŁEM ZE UMARŁEM :shock: :lol: :mrgreen: i robiłem wszystko zeby zobaczy czy oni mnie widza... krzyczałem => "Teeeeeeeeeeeeeeeeeeeee" a oni... "co, nie krzycz...." a ja wtedy... . "no dobrze , widzicie mnie..."
a po chwili znowu... "teeeeeee" ..... i to samo
po jakims czasie wziołem taka belke co miała isc do ogniska na spalenie... podnosze to i wołam do nich znowu 'Teeeeeeeeee...." i wymierzyłem tą belka w nich ale nie chciałem zycac... normalnie pamietam ze myslałem sobie "NIE MOGE W NICH TYCH CIEPNĄC" a kumpel do mnie szybko podszedł i mowi... "ej ej spokojnie widzimy cie zyjesz..."
potem usiadłem kumpeli na kolanach ;p siedziałem hmm nie wiem ile ale moze pare minut... i przesiadłem sie na krzesło.... i pytam sie ktora godzina... a oni mi mowia.. ze cos koło 2;00 a ja mowie "ale musze wiedziec dokładnie... co do sekundy..... musze... " no i mi mowili............ co minte mi musieli mowic ktora godzina haha bo sie ciagle pytałem.... ;p myslałem ze juz duuuzo czasu przeleciało...
hmmm.. no i wsumie to wiecej nie pamietam.... troche chyba przyspałem... potem juz mi przechodziło... i było w miare ;]
wsumie to było najwieksze palenie jakie miałem w zyciu heh... troche głupi schiz z tym ze umarłem... ale wsumie nie było az tak zle heheh
pozdro...