lanie samej wody prędzej czy później prowadzi do niedoborów. jak by to był parapet i słabe słońce, to i metabolizm wolniejszy a składniki wystarczą na dłużej. jednakże, w uprawie indoor mamy wysokie natężenie światła, czyli możliwie jak najszybszy wzrost rośliny, która w procesach metabolicznych wykorzystuje składniki zawarte w glebie, a że doniczka nie jest z duża (chyba, że rzeczywiście to kilkadziesiąt litrów) to szybko będzie chciała więcej pokarmu.
innymi słowy - trzeba będzie nawozić.
[achtung! offtop!]
myślę, że taki minimalizm w stylu "organiczna ziemia i organiczny uniwersalny nawóz przez całe grow" mógł by być zaskakujący. w sumie to ma sens, bo teoretycznie wystarczy utrzymywać w dobrej kondycji florę bakterii glebowych (np. melasa jako pożywka) i podawać im organiczne papu do przetworzenia dla rośliny. ja na pewno spróbuję niedługo.
<peace>