- Rejestracja
- Lip 18, 2012
- Postów
- 363
- Buchów
- 0
Witam
Opowiem wam moją historię jak spaliliśmy się z kumplami wczoraj w lesie...
Mieliśmy 1,5g diesel rydera na 4, poszliśmy do lasu szybka konstrukcja wiaderka ( sprzęt z biedronki butla 5litrów) i 2 litrowa z coli, lufa w zakrętkę i ogień...Każdy zjadł po wiaderku, potem po drugim i trzecim...Nagle kumpel uroił sobie że strzela z łuku do gangsterów i strzelał, uciekał, wyspinał się na drzewo i strzelał itp. My wszyscy z niego brecht a gościu nie wiedział co się z nim dzieje, potem drugi się posrał że go ktoś obserwuje i musimy uciekać..
Droga która wcześniej zajęła nam 10 minut, trwała z 30 a wydawało się że idziemy już cały dzień. Idziemy ulicą, a ten co udawał że strzela z łuku znów wkręcił się że jest terminatorem...ludzie się patrzą jak na debila, jedzie policja a ja szybko żeby zachowali powage a oni *** śmiechem...zatrzymali nas i pytali dlaczego tak dziwnie się zachowywujemy...Kumpel powiedział ze śmiejemy się z kawału...pojechali. Po około 1h złapało nas gastro to szybko drogą przez las(znów szliśmy i szliśmy i nie mogliśmy dojść) wpadliśmy do sklepu, wszyscy rzucili się na jakieś chipsy, ja wziąłem 2 duże chleby i 2 litry mleka, chipsy ciastka i ide do kasy oni ze mnie beka a ja nieświadomy co kupuje zapłąciłem wyszedłem i zaczałem jeść...Zjadłem sam te dwa chleby(jakim cudem się to zmieściło to nie wiem) jeszcze chipsy i ciastka...Kończy się las a my patrzymy nie ma kumpla...to wołamy go szukamy a on krzyczy coś daleko w lesie że go ktoś chce zabić i woła pomocy. Pobiegliśmy go szukać patrzymy a on siedzi na drzewie takim 15 metrowym około na samym czubku i gada że dzik go goni.
A ciemno jak w dupie, dzika nie widać nagle coś w krzakach zaczęło się ruszać wszyscy zaczeli uciekać a on skoczył z tego drzewa(15metrów) i nic mu się nie stało aż dziwne.....Potem stwierdziliśmy że to jakieś haluny były i nic nie było...ale beka straszna
Opowiem wam moją historię jak spaliliśmy się z kumplami wczoraj w lesie...
Mieliśmy 1,5g diesel rydera na 4, poszliśmy do lasu szybka konstrukcja wiaderka ( sprzęt z biedronki butla 5litrów) i 2 litrowa z coli, lufa w zakrętkę i ogień...Każdy zjadł po wiaderku, potem po drugim i trzecim...Nagle kumpel uroił sobie że strzela z łuku do gangsterów i strzelał, uciekał, wyspinał się na drzewo i strzelał itp. My wszyscy z niego brecht a gościu nie wiedział co się z nim dzieje, potem drugi się posrał że go ktoś obserwuje i musimy uciekać..
Droga która wcześniej zajęła nam 10 minut, trwała z 30 a wydawało się że idziemy już cały dzień. Idziemy ulicą, a ten co udawał że strzela z łuku znów wkręcił się że jest terminatorem...ludzie się patrzą jak na debila, jedzie policja a ja szybko żeby zachowali powage a oni *** śmiechem...zatrzymali nas i pytali dlaczego tak dziwnie się zachowywujemy...Kumpel powiedział ze śmiejemy się z kawału...pojechali. Po około 1h złapało nas gastro to szybko drogą przez las(znów szliśmy i szliśmy i nie mogliśmy dojść) wpadliśmy do sklepu, wszyscy rzucili się na jakieś chipsy, ja wziąłem 2 duże chleby i 2 litry mleka, chipsy ciastka i ide do kasy oni ze mnie beka a ja nieświadomy co kupuje zapłąciłem wyszedłem i zaczałem jeść...Zjadłem sam te dwa chleby(jakim cudem się to zmieściło to nie wiem) jeszcze chipsy i ciastka...Kończy się las a my patrzymy nie ma kumpla...to wołamy go szukamy a on krzyczy coś daleko w lesie że go ktoś chce zabić i woła pomocy. Pobiegliśmy go szukać patrzymy a on siedzi na drzewie takim 15 metrowym około na samym czubku i gada że dzik go goni.
A ciemno jak w dupie, dzika nie widać nagle coś w krzakach zaczęło się ruszać wszyscy zaczeli uciekać a on skoczył z tego drzewa(15metrów) i nic mu się nie stało aż dziwne.....Potem stwierdziliśmy że to jakieś haluny były i nic nie było...ale beka straszna