Moja starsza wie, że jaram. Skonfiskowała mi kiedyś wypchany wór salvi myśląc, że to zioło, ale powiedziałem jej co to jest i zacząłem ją uświadamiać (na temat szałwi, nie jarania). Później oddała mi tego wora, ale niewiele tam tego zostało. Prawie wszystko wypaliła i powiedziała, że efekty są "nieciekawe". Znając moją starszą to wypaliła to z fifki albo wrzuciła do szlugi, więc pewnie nic nie poczuła :lol:...
Potem po jakimś czasie znalazła mi kilka sztuk White Widow, ale na szczęście tego nie paliła i oddała mi w całości. Myślała, że to szałwia :lol:.
Potem przegiąłem trochę z Xanaxami i innymi benzo, miałem sporo luk w pamięci, a starsza skomentowała, że "ta szałwia jednak bardzo negatywnie na mnie wpływa". Ostatnio wywaliła mi ze 2 g szałwi do kibla. Dobrze, że nie wie, że Boska Szałwia to ta niepozorna roślinka, rosnąca sobie u mnie na parapecie
.