Ustawa z dnia 16 września 2011 r. o zmianie ustawy o ochronie zwierząt oraz ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach wchodzi w życie z początkiem nowego roku. Wbrew powszechnej opinii, myśliwi nadal mają prawo strzelać wałęsające się psy. Zezwala na to kompromisowy zapis art. 6...
braclowiecka.pl
Skóra rysia, gatunku pod ścisłą ochroną, była narzutą na łóżku w posiadłości ówczesnego ministra środowiska w Tucznie. Śledztwo wobec osoby, która zabiła zwierzę, prokuratura umorzyła, bo sprawcy nie wykryto. Policja ukarała Jana Szyszkę pouczeniem.
www.polsatnews.pl
Oba śledztwa umorzone
Prokuratura wszczęła dwa śledztwa. Jedno w związku z przetrzymywaniem przez Szyszkę trofeum, drugie - w sprawie zabicia rysia. Pierwsze umorzono. Śledczy ustalili, że eksponat przekazał ministrowi wieloletni pracownik naukowy, ale nie dostarczył informacji na temat pochodzenia skóry.
Osoba prywatna, która zawiadomiła prokuraturę o sprawie, złożyła zażalenie na decyzję o umorzeniu śledztwa. - Toczy się postępowanie odwoławcze - powiedział nam prok. Piotr Łosiewski z Prokuratury Rejonowej w Wałczu. 27 lutego zażaleniem ma zająć się Sąd Rejonowy w Wałczu.
Również drugie śledztwo, które miało ustalić, jak i kiedy rysia zabito, zostało umorzone. Postanowienie w tej sprawie wydano 29 grudnia 2017 roku.
Duszpasterz Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych ks. Tomasz Duszkiewicz przez lata nielegalnie posiadał okazy chronionych gatunków zwierząt. W tym skórę rysia. Zalegalizował je dopiero wtedy, gdy sprawą zainteresowały się media. Ale RDOŚ w Białymstoku wydała zgodę bez należytej staranności...
oko.press
"Opowiadał o tym. Chwalił się. Jechał samochodem przez puszczę, nie wiem gdzie, z podprowadzającym na polowanie, z podleśniczym. Zobaczył gdzieś tego rysia, wysiadł, strzelił. Schował zwierzę do bagażnika" - opowiadał jeden z myśliwych dziennikarzowi "Newsweeka".
"W bagażniku zwierzę się ocknęło, chciało uciec. Ksiądz wziął wtedy sznurek i go zdusił. Nazywał go potem »duszonym rysiem«" - dodał myśliwy.
Nie wiadomo, czy ta historia jest prawdziwa. Ale faktem jest, że ks. Tomasz Duszkiewicz, duszpasterz Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, przyjaciel byłego ministra środowiska Jana Szyszki i zapalony myśliwy, jest w posiadaniu okazów gatunków chronionych: futra rysia, skóry żubra oraz skóry, czaszki i medalionu (wypchanego popiersia) wilka.
---
Niepokojący przypadek
„W naszej ocenie zalegalizowanie tych okazów było po prostu niemożliwe. Pomijając dwu- bądź trzyletnie spóźnienie ks. Duszkiewicza, to wątpliwości budzi pochodzenie wszystkich wymienionych we wniosku trofeów" - mówi nam Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
W prośbie ks. Duszkiewicza do RDOŚ informacja o pochodzeniu trofeów jest co najmniej niekompletna. Duchowny poinformował dyrekcję, że wszystkie okazy - poza puszczykiem - otrzymał od "przyjaciela Zygmunta Jasińskiego". Najprawdopodobniej chodzi tutaj o prof. Zygmunta Jasińskiego, uczonego z Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. A także myśliwego i członka Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ). Ale tu pojawiają się następne problemy.
Po pierwsze, prof. Jasiński już nie żyje. Ten specjalista w dziedzinie biologii rozrodu pszczół zmarł w kwietniu 2017 roku. Nie można więc zweryfikować prawdziwości wyjaśnień ks. Duszkiewicza u samego źródła. Po drugie, nawet jeżeli to prawda, to brak odpowiedzi na inne pytanie: skąd okazy miał sam prof. Jasiński? I czy miał na nie stosowne zezwolenia?
ZMIANY DO USTAWY O OCHRONIE ZWIERZĄT
(obowiązujące do 31 grudnia 2011 r.)
Po długiej batalii parlamentarnej przyjęto zmiany do ustawy o ochronie zwierząt, zezwalające na zwalczanie zdziczałych psów i kotów w obwodach łowieckich przez ich dzierżawców. Tekst obowiązującego po zmianach prawa zamieszczony jest poniżej. Ostrzegam jednak, że prawo to nie zezwala na strzelanie każdego psa i kota przez każdego myśliwego i słusznie, aby nie zdarzały się drażliwe sytuacje, na które powołują się obrońcy psów i kotów, odsądzający od czci i wiary myśliwych, strzelających jakoby psy na smyczy, przy dzieciach, we wsi, etc.
Zgodnie z zapisami ustawowymi, aby myśliwy mógł odstrzelić psa lub kota muszą wystąpić łącznie następujące przesłanki:
- Myśliwy musi mieć upoważnienie wydane przez zarządcę danego obwodu łowieckiego
- Pies czy kot muszą być bez opieki i wykazywać odznaki zdziczenia
- Pies czy kot muszą być ponad 200 m od zabudowań mieszkalnych,
- Pies czy kot musi stanowić zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących w tym łownych, a więc muszą się one znajdować w terenie, gdzie zwierzyna taka przebywa.
W praktyce powyższe warunki oznaczają, że myśliwy musi mieć upoważnienie zarządu koła do odstrzelenia zdziczałych psów i kotów, np. poprzez wpis do odstrzału lub osobno wydany dokument. Formalnie mogłoby to być upoważnienie ustne, ale takowe byłoby ważne tylko jeżeli zarząd podjął odpowiednią uchwałę. Ponieważ uchwały zarządu nie zawsze są dostarczane myśliwym, a przy braku takiej uchwały odstrzał byłby nielegalny, lepiej żeby upoważnienie było wystawione pisemnie z podpisami osób reprezentujących formalnie koło.
Zwierzę, które zamierza odstrzelić musi okazywać swoje zdziczenie, a więc np. uciekać przed człowiekiem, a nie się do niego garnać, biegać w środku pól lub lasu, omijając drogi lub w inny sposób okazywać znamiona zdziczenia. Trudno byłoby uzasadnić objawy zdziczenia, gdyby np. pies posiadał obrożę i biegł spokojnie w kierunku myśliwego do domu widocznego w oddali tą samą drogą polna, którą idzie myśliwy, jakkowiek to sam myśliwy upoważniony jest do dokonania oceny i samo posiadanie obroży nie od razu musi wykluczać zdziczenie. Odstrzał jest dozwolony w odległości ponad 200 m od zabudowań, a mając inne rozwiązanie, np. jeżeli znany jest właściciel psa czy kota należy się powstrzymać ze strzałem i z nim poważnie porozmawiać. Ustawa o lasach zakazuje puszczania psów luzem w lesie i właściciela można ukarać za takie działanie. Na koniec warunek ostatni, teren na którym spotykamy zdziczałego psa lub kota musi być terenem, na którym występują zwierzęta łowne. Jeżeli spotykamy psa lub kota na terenie ogrodzonym, to nie zagrażają one tym zwierzętom.
Jeżeli myśliwi wykażą zdyscyplinowanie i nie będą się zdarzały odstępstwa od w/w zasad, przepis ustawy utrzyma się na dłużej. Wystarczy jednak jeden tylko przypadek nierozważnego użycia broni przez myśliwego przeciwko psom lub kotom, który prasa i inne media rozdmuchają, a parlamentarzyści z łatwością wrócą do poprzedniego stanu prawnego, w którym zwierzyna żyjąca wolno mogła być dowolnie niszczona przez bezpańskie psy i koty. Dlatego wykażmy się dojrzałością i nie dopuśćmy, aby jakikolwiek myśliwy w naszych kołach dopuścił się złamania zasad przy odstrzale zdziczałych psów i kotów.
Na zakończenie zwrócę uwagę na jeszcze jedną istotną zmianę dokonaną w ust.3 art.32 ustawy. Obecnie członek PZŁ może użyć broni myśliwskiej również wobec zwierząt, która nie są zwierzętami łownymi, w przypadku konieczności ich bezzwłocznego uśmiercenia, w celu zakończenia cierpień zwierzęcia.
Nowe zasady zapisane w Art. 33 ust.1a i ust. 3 w części dotyczącej członków Polskiego Związku Łowieckiego oraz art. 33a wchodzą w życie w dniu 28 września b.r.
„Czy można strzelać do psów?” Odpowiedź na to pytanie wydaje się banalna, ale przykłady jakie możemy zaobserwować na co dzień (co jakiś czas
lachowicz-kapelski.pl
Co wynika ze zmiany przepisów?
Przede wszystkim, aktualna treść art. 33a w zasadzie w ogóle uniemożliwia strzelanie do psów, wprowadzając nowe rozwiązania wobec „wałęsających się” zwierząt.
Warto jednak jeszcze wyjaśnić, co to znaczy „odłowić”? – otóż z pewnością nie jest to równoznaczne z pojęciem: „zastrzelić” (tego drugiego terminu używa się w innych przepisach ustawy, a ponieważ w prawie nie stosuje się synonimów, oznacza to, że „zastrzelić” musi znaczyć co innego niż „odłowić”). Poza tym, z redakcji przepisu wynika wyraźnie, że psa „dostarcza się” w określone miejsce (do właściciela, schroniska). Pies musi być żywy (gdyby było inaczej, nie wprowadzano by obowiązku dostarczania np. do schroniska).
Czy to znaczy, że myśliwi (inne osoby mające prawo używać broni palnej) nie mają prawa strzelać do psów? Nie do końca – zwróćmy uwagę na wciąż obowiązujący ogólny przepis pozwalający na dokonywanie takiego odstrzału (art. 6 ust. 1 pkt 5 ustawy):
„
Zabrania się zabijania zwierząt, z wyjątkiem: (…) usuwania osobników bezpośrednio zagrażających ludziom lub innym zwierzętom, jeżeli nie jest możliwy inny sposób usunięcia zagrożenia (…)”
Dotyczy to wszystkich zwierząt:
- bezpośrednio zagrażający ludziom lub zwierzętom;
- gdy nie jest możliwy inny sposób usunięcia zagrożenia.
Wydaje się, że każdy racjonalny i możliwy do zrealizowania sposób na uniknięcie zagrożenia (np. ucieczka) winien być zastosowany w pierwszej kolejności. Oczywiście – znowu – odtworzenie zdarzenia, będzie się często sprowadzać do relacji jego uczestników. Myśliwy (inna osoba, która zastrzeliła psa) może twierdzić, że zwierze było agresywne i nie dało się działać inaczej niż poprzez strzelanie do niego, w celu ratowania siebie lub innych.
W rzeczywistości takie sytuacje zdarzają się jednak niezwykle rzadko. Generalnie bowiem zasadą ma być „odławianie” wałęsających się zwierząt, choć w praktyce istnieje obawa, że ci którzy strzelali wcześniej do psów będą mogli strzelać dalej i powoływać się na art. 6.
Zmiana przepisów jest jednak, moim zdaniem, korzystna. Pies na spacerze w lesie, na polu (nawet jeśli jest puszczony luzem i oddala się znacznie od właściciela) nie może być zastrzelony, chyba że np. zaatakuje myśliwego lub inną zwierzynę a niebezpieczeństwa nie będzie można uniknąć inaczej (ciężko jednak wyobrazić sobie taką sytuację w sytuacji psów zabieranych na spacer). Obecne zapisy wydają się więc zdecydowanie „mocniej” chronić psy.
Ważne jest też, aby na przypadki łamania prawa stanowczo reagować. Realnie rzecz biorąc, sytuacje opisane w art. 6, są nadzwyczajne i jako takie powinny być traktowane przez organy wymiaru sprawiedliwości, właścicieli psów i samych myśliwych („prawa” do strzelania do psów nie wolno rozszerzać). Zastrzelenie psa musi być (i taka jest intencja ustawodawcy) czymś absolutnie wyjątkowym i – co do zasady – karygodnym. Trzeba pamiętać, że czyn taki dokonany wbrew przepisom ustawy, stanowi przestępstwo (Art. 35. Ustawy: „
Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4 podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”).
Strzelanie do psów przez myśliwych (i inne osoby uprawnione do posługiwania się bronią palną) może być dopuszczalne jedynie w sytuacji, kiedy „nie ma innego wyjścia”, a pies stanowi zagrożenie dla ludzkiego zdrowia i życia. Każdy przypadek zastrzelenia psa winien przy tym być niezwykle szczegółowo badany przez Policje i Prokuraturę, ale także (o ile strzelającym był myśliwy, a tak jest niemal zawsze) przez organy PZŁ. Nie zapominajmy, że jednym z podstawowych obowiązków kół łowieckich (a zatem zarządców/dzierżawców obwodów łowieckich) jest:
utrzymywanie dobrych stosunków z ludnością zamieszkałą na terenach dzierżawionych obwodów oraz propagowanie wśród niej idei łowiectwa i ochrony środowiska;
Od pewnego czasu w mediach ukazuje się coraz więcej informacji o zwiększaniu się ilości wilków na terenie naszego kraju. Wilk, jak wszystkie gatunki chronione, zasługuje na naszą uwagę i troskę. Wzrost populacji tego gatunku to niepodważalny sukces organizacji, które aktywnie działają na rzecz...
www.pzlow.pl
etc. itp.
niektórzy widzą to tak => ( lewica )
Myśliwi nie bronią przyrody, jedynie swoich przywilejów. Dwie trzecie polskiego społeczeństwa to przeciwnicy myślistwa.
wszystkoconajwazniejsze.pl
się pożyje się zobaczy - ale myśliwi sami raczej pracują w pocie czoła na ... podejście powyżej ? Chyba ;P
no.. zależy - zapewne od miejsca : i ...
puste bicie piany : z którego nic nie wynika. Może poza tym, że obydwie strony się będą radykalizować i pójdą na noże ...